22 Lip 2017, Sob 19:53, PID: 707661
(22 Lip 2017, Sob 19:25)bajka napisał(a):A to chyba jest trochę inna sytuacja. Mam wrażenie, że w takiej sytuacji po prostu nie chce się mieć do czynienia z takimi osobami, bo powoduje to niejako cofnięcie w czasie. Można bać się tego jak będą nas postrzegać takie osoby, że znowu będziemy tymi (tutaj wstaw jakiś epitet z tych lat) osobami. Do tego dochodzi to co się dokonało do tej pory... a oni może się okazać, że oni nagle są zwycięzcami życia. Zacznie się porównywanie do nich i cóż.(22 Lip 2017, Sob 19:00)cthulhu napisał(a): Ja w sumie nie wierze w karmę, nie znam ani jednego przykładu w którym oprawca by ucierpiał po czasie(Chyba, że ma to dopiero nastąpić). Z resztą czy by to coś zmieniło? Szczerze mówiąc średnio już mnie obchodzą Ci ludzie, którzy "atakowali" mnie w szkole. Nie mam pojęcia nawet co się z nimi dzieje i co robią w życiu. Niechęć do nich, jakieś negatywne emocje raczej tylko by pogorszyły moją sytuacje. Więc wszystko mi jedno czy kiedyś ucierpią czy też nie.w zasadzie to wierzę w karmę a jeśli idzie o podejście do dziecięcych i niedziecięcych piranii, to niby tak, niby są gdzieś daleko, mają swoje życia, nawet jeśli nie są daleko, niby pewnie nie pamiętają o moim istnieniu, a jednak kiedy jestem w swoim mieście i muszę iść koło szkoły, koło ich domów, albo kiedy w koncu jakimś cudem znajdę się z nimi na jednym przystanku itd. (mimo, że to przecież 15, i 16, i 17, i 14 itd. lat temu ) to ogarnia mnie paraliż- cielesny i umysłowy. spotkałam kiedyś koleżankę z pedałówy, w sumie to ona mi nic takiego nie zrobiła strasznego (nikt z nich mi nic strasznego nie zrobił, po prostu się śmiali, że jestem jakaś dziwna/ , czasami wyśmiewali wygląd) i zagadała coś w stylu "hej co tam?" a ja dostałam w międzyczasie sraczki mózgowej, zaczęłam mówić, sraczka co raz większa, i jak skonczyłam to miałam ochotę uderzyć głową w znak, a ona uśmiechnęła się, jak do debila - takie rozbawienie i zażenowanie w jednym, innym razem "kolega" z pedałówy w autobusie, musiałam akurat stać koło niego, ale się nie odezwałam, nie byłam pewna czy mnie poznał w ogóle, ale znowu w głowie sraczka i pot, że za chwilę zatka sobie ryj ręką i będzie rechotał z jakiegoś powodu. nie cierpie ich, czuje się przy nich, jakbym miała mozg w dup*e, nie miała rąk, nóg i ust, tylko oczy, co by się rozglądać do okoła, robić zeza i płakać.