04 Mar 2016, Pią 20:32, PID: 519732
RedIsABeautiful napisał(a):Bardzo trafny, dobry i słuszny post. Jak byłem dzieckiem to myślałem że żeby dobrze przeżyć swoje życie trzeba być po prostu dobrym, pracowitym, pozytywnym człowiekiem. Dziś wiem że to prawda. Trzeba być albo pewnym siebie narcyzem (no wystarczy pewnym siebie), albo chamskim sukinsynem albo chytrym jak lis oszustem. Wiele razy zadawałem sobie pytanie czemu gość który nigdy nie zrobił bliźniemu celowo krzywdy (ja) i który stara się być dla każdego miły, koleżeński i który jest po prostu dobrym człowiekiem (tak mi się wydaje że pomimo wszystkich wad jestem raczej dobrym człowiekiem) itd. jest tak nielubiany i niepopularny tylko dlatego że jest nudniejszy i mniej zabawny od innych. Tymczasem wredne chamy które sie ze mnie bez powodu naśmiewały jeszcze w gimnazjum okazują się być teraz super towarzyskimi i pewnymi siebie gośćmi z najlepszymi dziewczynami. Dlaczego? Dlatego że wyżywając się na słabszych za młodu podnosili oni swoją samoocenę kosztem tych słabszych. A że dzięki temu stali się pewni siebie to przy okazji stali się ciekawszymi osobami z większym poczuciem humoru itd. I teraz to ja jestem w ciemnej dup*e a oni sobie fajnie żyją. Gardę takimi typami a równocześnie bardzo takim zazdroszczę.
I jaki ja mam mieć po tym wszystkim system wartości? Cały ten świat jest cholernie niesprawiedliwy. Dla takich jak my życie to udręka, walka z samym sobą. A może gdybyśmy byli za młodu bardziej chamscy, silniejsi, gdybyśmy częściej cwaniakowali to może teraz też bylibyśmy pewnymi siebie wygrywami.
W sumie słuszna uwaga, mnie też wychowano właśnie w podobnym stylu więc coś w tym jest. Mało kiedy się z kogoś, naśmiewałem, dokuczałem, zawsze tolerancyjny, wyrozumiały,grzeczny, nawet broniłem słabszych baa na obozi dostałem nagrodę za wzorowe zachowanie.... ., Od małego wpajano mi, że chodzenie na imprezy i wszystkie uzywki to coś złego, nie potrzebnego. Z drugiej strony w podstawówce się ze mnie naśmiewano (przez wadę wymowy), w średniej już tak nie ale na uboczu i tak nieco byłem bo nie jeździłem z nikim na imprezy, tylko na autobus i do domu. Ale i też samemu utrzymywałem pewien dystans. Potem to juz inna historia.. ale początki były na pewno wcześniej.