30 Sty 2016, Sob 20:54, PID: 511734
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Sty 2016, Sob 21:01 przez Pan Foka.)
Kolego, to niefortunne porównanie w rzeczywistości prezentuje się tak: kobieta może być jak "eko jedzenie" - wydmuszką obklejoną hasłami grającymi na niskich instynktach i niewiedzy. Pustką, która wielkimi literami obiecuje ci nieśmiertelność i pozbycie się problemu gazów.
Z drugiej strony jest kobieta-czips: kompilacja wszystkiego, czego pragnie mężczyzna. Z początku pociągają cię najprostsze czynniki - tłuszcz i sól, do których dążenie za pomocą prostej reakcji przyjemności mamy zapisane w genach. Prędko jednak zlizujesz ze swej wybranki przyprawę - uzależniającą feerię barw, cech i pasji. Gdy konsumpcja dojrzewa, docierasz do ziemniaczka. Do trzonu, fundamentu, teoretycznie prostego, ale dlatego monumentalnego, stałego, zaś dalej - stanowiącego ucementowanie relacji. To w nim zawiera się prawdziwe, dojrzałe uczucie. Nie mają wtedy znaczenia nieogolone nogi, wycieranie smarków w prześcieradło czy konieczność zajmowania się swoim ziemniaczkiem, gdy wraz z wiekiem staje się sparaliżowany i trzeba mu wymieniać pieluchy - to nie jest żaden problem, gdyż to są właśnie smaki życia. Raz boskie piri-piri, a innym razem parszywe chrupki grzybowe, nadal jednak jest to, nomen omen, sól egzystencji - nawet gdy piecze po przetrawieniu w dupsko, wciąż jest tego warte.
Kobieto, jeśli samiec dzieli się z tobą czipsami, to wiedz, że mu na tobie zależy. Jeśli kupuje ci ekoterrorystycznego pomidorka, to lepiej go puść na drzewo.
Z drugiej strony jest kobieta-czips: kompilacja wszystkiego, czego pragnie mężczyzna. Z początku pociągają cię najprostsze czynniki - tłuszcz i sól, do których dążenie za pomocą prostej reakcji przyjemności mamy zapisane w genach. Prędko jednak zlizujesz ze swej wybranki przyprawę - uzależniającą feerię barw, cech i pasji. Gdy konsumpcja dojrzewa, docierasz do ziemniaczka. Do trzonu, fundamentu, teoretycznie prostego, ale dlatego monumentalnego, stałego, zaś dalej - stanowiącego ucementowanie relacji. To w nim zawiera się prawdziwe, dojrzałe uczucie. Nie mają wtedy znaczenia nieogolone nogi, wycieranie smarków w prześcieradło czy konieczność zajmowania się swoim ziemniaczkiem, gdy wraz z wiekiem staje się sparaliżowany i trzeba mu wymieniać pieluchy - to nie jest żaden problem, gdyż to są właśnie smaki życia. Raz boskie piri-piri, a innym razem parszywe chrupki grzybowe, nadal jednak jest to, nomen omen, sól egzystencji - nawet gdy piecze po przetrawieniu w dupsko, wciąż jest tego warte.
Kobieto, jeśli samiec dzieli się z tobą czipsami, to wiedz, że mu na tobie zależy. Jeśli kupuje ci ekoterrorystycznego pomidorka, to lepiej go puść na drzewo.