21 Sty 2016, Czw 14:51, PID: 508864
Żałuję całego swojego zmarnowanego życia, często o tym myślę, zwłaszcza w nocy. Jak się za coś wezmę to pojawia się poczucie żalu, że powinienem był to robić już wiele lat temu, wraz z tym pojawia się poczucie, że to wszystko już nie ma sensu, że za stary jestem by coś w swoim życiu zmienić, że już dla mnie za późno, że zmarnowanych lat i nabytych złych nawyków nie da się odkręcić. Mówiono, że lata dwudzieste to najlepsze lata życia, złoty okres. Czekałem aż w moim życiu coś się zmieni na lepsze, liczyłem na to, że wydorośleję, odnajdę swój cel w życiu, stanę się bardziej towarzyski ale ani się nie obejrzałem a te lata dwudzieste już prawie minęły a ja dalej jestem zagubiony, niezaradny i samotny. W moim przypadku nie było żadnego pięknego okresu młodości i to mnie dobija. Rzekomo najlepsze lata życia zmarnowane tak jak reszta. Ludzie żyją, zdobywają dyplomy, imprezują, pracują, podróżują a ja wegetuję. Całe życie czuję się jak tonący, który nie umie pływać i rozpaczliwie macha rękami by utrzymać się na powierzchni. Niedawno się poddałem i upadłem na dno ale ostatnio próbuję się od niego odbić. Niestety nie mam już tej motywacji, nadziei na lepszą przyszłość. Tyle porażek poniosłem, że teraz przy każdym przedsięwzięciu od razu zakładam, że się nie uda. Nie mam woli życia, czuję się jak pusta skorupa. Zostały tylko wyrzuty sumienia i żal.