07 Lut 2016, Nie 15:59, PID: 513988
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Lut 2016, Nie 16:05 przez Zasió.)
"To, że dziewczyna jest posrana tak tym ślubem? Mnie to kompletnie nie dziwi, bo sam miałbym pełne gacie, gdybym był teraz na jej miejscu, Ty nie?"
Dokładnie to. Wiesz, dla mnie to wygląda tak, jakby jakiś gość wparował tu na forum i zaczął jęczeć, że, no nie wiem, ma jutro wystąpienie przed zarządem międzynarodowej korporacji wartej miliardy, wykład na konferencji dla menedżerów albo premierę sztuki w Teatrze Wielkim i nie wie jak sobie poradzi. Zastanówmy się tylko, jak wdrapał się wcześniej tak wysoko, jak z taka fobią został dyrektorem, prezesem zarządu albo przeszedł szkołę aktorską i rozwinął karierę? Jak koleżanka zdobyła serce wybranka, przeżyła te wszystkie randki, obiady u przyszłych teściów.
Ale może się pospieszyłem, to przecież może być po prostu agorafobia, a nie żadna fobia społeczna, tylko koleżanka fora pomyliła.
Przyznaję, przesadziłem nawet jak na takiego skurwiela jak Zas, co wciąga Grega House'a nosem, to było zbyt wiele. Ale chociaż to było szczere.
ja po prostu nie pojmuje jak z takimi problemami można tworzyć związek. Miałem taką przedślubna na terapii, ale ona nie miała chyba agorafobii, bała się raczej o to, co pomiędzy nią i partnerem, czy dobrze zdecydowała, czy da radę żyć w związku, dogadywać się, kochać, czy on ją rozumie.
Pisza tu czasem ludzie o uczuciach, o ich głębi, o tym co ważne itp. itd. a tu dla kogoś niby bez agorafobii w dniu ślubu ważna jest ta rodzina.
Sam się wstydzę, nie byłem na weselach w rodzinie, nie kupuję tego klimatu itp itd, ale kurna, jakbym się naprawdę żenił, to ostatnią rzeczą o której bym myślał byłoby to, czy wujek mnie tego dnai uzna za frajera bez obycia i dziwaka...
Dokładnie to. Wiesz, dla mnie to wygląda tak, jakby jakiś gość wparował tu na forum i zaczął jęczeć, że, no nie wiem, ma jutro wystąpienie przed zarządem międzynarodowej korporacji wartej miliardy, wykład na konferencji dla menedżerów albo premierę sztuki w Teatrze Wielkim i nie wie jak sobie poradzi. Zastanówmy się tylko, jak wdrapał się wcześniej tak wysoko, jak z taka fobią został dyrektorem, prezesem zarządu albo przeszedł szkołę aktorską i rozwinął karierę? Jak koleżanka zdobyła serce wybranka, przeżyła te wszystkie randki, obiady u przyszłych teściów.
Ale może się pospieszyłem, to przecież może być po prostu agorafobia, a nie żadna fobia społeczna, tylko koleżanka fora pomyliła.
Przyznaję, przesadziłem nawet jak na takiego skurwiela jak Zas, co wciąga Grega House'a nosem, to było zbyt wiele. Ale chociaż to było szczere.
ja po prostu nie pojmuje jak z takimi problemami można tworzyć związek. Miałem taką przedślubna na terapii, ale ona nie miała chyba agorafobii, bała się raczej o to, co pomiędzy nią i partnerem, czy dobrze zdecydowała, czy da radę żyć w związku, dogadywać się, kochać, czy on ją rozumie.
Pisza tu czasem ludzie o uczuciach, o ich głębi, o tym co ważne itp. itd. a tu dla kogoś niby bez agorafobii w dniu ślubu ważna jest ta rodzina.
Sam się wstydzę, nie byłem na weselach w rodzinie, nie kupuję tego klimatu itp itd, ale kurna, jakbym się naprawdę żenił, to ostatnią rzeczą o której bym myślał byłoby to, czy wujek mnie tego dnai uzna za frajera bez obycia i dziwaka...