19 Gru 2010, Nie 18:48, PID: 232354
Bo kurs do niczego jeszcze nie zobowiązywał.
Podchodziłam do niego bardzo sceptycznie wątpiąc trochę w to, że kiedykolwiek zdołam nauczyć się jazdy samochodem. Tak więc sam egzamin był dla mnie odległą i nierealną przyszłością.
Im więcej godzin kursu mijało, tym czułam się niepewniej.
Tak, egzamin to był na pewno strach przed porażką (zresztą wszyscy wokól mnie wiedzieli, że robię prawko, więc na dodatek ta presja, ciągłe wypytywanie), ale przede wszystkim jakaś głupia świadomość, że ja tego nie powinnam robić. Nie widziałam się w roli kierowcy, choć przecież już nie raz siedziałam za kółkiem. Nie wyobrażałam sobie samodzielnej jazdy, jedynie na własną odpowiedzialność, bałam się sytuacji na drodze, które mogłyby mnie przerosnąć. Więc uznałam, że nie ma sensu iść.
Bo z czym, skoro czułam, że nie dam rady, bo po co, skoro sama nie chciałam jeździć, nie widziałam tego, może nawet nie potrzebowalam...
I nadal nie potrzebuję, może zdarzaja się jakies pojedyncze sytuacje, kiedy wolałabym być bardziej niezależna. A tak poza tym, to najbardziej boli mnie świadomość, że wszystko spartoliłam. Na własne życzenie.
Podchodziłam do niego bardzo sceptycznie wątpiąc trochę w to, że kiedykolwiek zdołam nauczyć się jazdy samochodem. Tak więc sam egzamin był dla mnie odległą i nierealną przyszłością.
Im więcej godzin kursu mijało, tym czułam się niepewniej.
Tak, egzamin to był na pewno strach przed porażką (zresztą wszyscy wokól mnie wiedzieli, że robię prawko, więc na dodatek ta presja, ciągłe wypytywanie), ale przede wszystkim jakaś głupia świadomość, że ja tego nie powinnam robić. Nie widziałam się w roli kierowcy, choć przecież już nie raz siedziałam za kółkiem. Nie wyobrażałam sobie samodzielnej jazdy, jedynie na własną odpowiedzialność, bałam się sytuacji na drodze, które mogłyby mnie przerosnąć. Więc uznałam, że nie ma sensu iść.
Bo z czym, skoro czułam, że nie dam rady, bo po co, skoro sama nie chciałam jeździć, nie widziałam tego, może nawet nie potrzebowalam...
I nadal nie potrzebuję, może zdarzaja się jakies pojedyncze sytuacje, kiedy wolałabym być bardziej niezależna. A tak poza tym, to najbardziej boli mnie świadomość, że wszystko spartoliłam. Na własne życzenie.
Cytat:Chętnie bym do tego egzaminu już nigdy nie podchodziła, ale rodzina naciska, że tyle kasy na kurs zmarnowane, że nie mogę już przerwać tego i muszę skończyć prawko choćbym miała jeszcze kilka razy do egzaminu podejśćO, zupełnie jakbym czytała o sobie. Tylko ja postanowiłam się przeciwstawić tym naciskom, a i tak wyszło źle. I do teraz słucham pretensji, co by było, gdybym jednak to prawko zrobiła...