30 Sie 2015, Nie 7:00, PID: 466406
Cześć. Serdecznie dziękuję za odpowiedzi. Naprawdę miło mi jest, czytając pozytywny odzew z Waszej strony i wsparcie, miło jest nie czytać "weź nabierz więcej dystansu, jak zwykle przesadzasz, marudzisz tylko, skończ użalać się" itp. Naprawdę )
Kamelio. Co do tej koleżanki, która ucieka ode mnie na stołówce to jest tak, że ona też jest osamotnina, też pragnie kontaktu, ale chyba tak się nie boi i nie wstydzi ludzi jak ja. Zwracałam jej uwagę odnośnie olewania i przeprosiła i powiedziała, że następnym razem mam ją przywołać do porządku krzykiem bo jest nieogarnięta. W zeszłym roku mi powiedziała, że przez wakacje tylko ja ze znajomych się do niej odzywałam. Lubię ją dlatego, że ma świetne poczucie humoru i wygłupia się często i dzięki niej się śmieję, mamy podobne poglądy i zainteresowania. No ale fakt, boli mnie jak tak olewa mnie czasem, nie chcę też być odludkiem całkowitym, jeśli miałabiym urwać z nią kontakt na uczelni.
Dziewczyno z naprzeciwka: pierwszy raz stykam się z twierdzeniem, że mogę uchodzić za osobę wywyższającą się. Studiuję biologię i szczury i doświadczenia nie są mi obce, ale tajniki ludzkiej psychiki i behawioru już są chciałabym naprawdę uwierzyć w to, że jest mi co zazdrościć Wypracowałam taką metodę, że jak się mijam z kimś na korytarzu to się uśmiecham (czuję się okropnie jeśli moje powitanie pójdzie w eter i zostane olana) i wtedy większość osób odwzajemni uśmiech wypowiadając to "cześć", mniej osob tylko się uśmiechnie, ale są też takie laski na koerunku, co spojrzą jak na debila i zmierzą wzrokiem...
Chłopak często mi powtarza, że nadinterpretuję, ale jestem już tak zaawansowana w tej umiejętności, że wszystko muszę przeanalizować i każdy gest zauważę, a potem w akademiku siedzę jak ta sierota i się pytam "dlaczego ona to zrobiła, dlaczego mi nie odpowiedziała, czemu tak spojrzała?!". I zawsze te nadinterpretacje są przykre niestety. Chłopak powiedział, że zeświruję zaraz i mam przestać, ponieważ tylko krzywdę sobie tym robię, ale niestety nie umiem. (Ale się rozpisałam, szkoda, że w rzeczywistości tak nie gadam, chciałabym, ale się albo wsthdzę coß powiedzieć albo nie mam nic do powiedzenia)
Piszę na telefonie i niestety nie umiem się jeszcze odnaleźć we wstawianiu odnośników do Waszych wypowiedzi.
Dziękuję serdecznie i też Was pozdrawiam
Kamelio. Co do tej koleżanki, która ucieka ode mnie na stołówce to jest tak, że ona też jest osamotnina, też pragnie kontaktu, ale chyba tak się nie boi i nie wstydzi ludzi jak ja. Zwracałam jej uwagę odnośnie olewania i przeprosiła i powiedziała, że następnym razem mam ją przywołać do porządku krzykiem bo jest nieogarnięta. W zeszłym roku mi powiedziała, że przez wakacje tylko ja ze znajomych się do niej odzywałam. Lubię ją dlatego, że ma świetne poczucie humoru i wygłupia się często i dzięki niej się śmieję, mamy podobne poglądy i zainteresowania. No ale fakt, boli mnie jak tak olewa mnie czasem, nie chcę też być odludkiem całkowitym, jeśli miałabiym urwać z nią kontakt na uczelni.
Dziewczyno z naprzeciwka: pierwszy raz stykam się z twierdzeniem, że mogę uchodzić za osobę wywyższającą się. Studiuję biologię i szczury i doświadczenia nie są mi obce, ale tajniki ludzkiej psychiki i behawioru już są chciałabym naprawdę uwierzyć w to, że jest mi co zazdrościć Wypracowałam taką metodę, że jak się mijam z kimś na korytarzu to się uśmiecham (czuję się okropnie jeśli moje powitanie pójdzie w eter i zostane olana) i wtedy większość osób odwzajemni uśmiech wypowiadając to "cześć", mniej osob tylko się uśmiechnie, ale są też takie laski na koerunku, co spojrzą jak na debila i zmierzą wzrokiem...
Chłopak często mi powtarza, że nadinterpretuję, ale jestem już tak zaawansowana w tej umiejętności, że wszystko muszę przeanalizować i każdy gest zauważę, a potem w akademiku siedzę jak ta sierota i się pytam "dlaczego ona to zrobiła, dlaczego mi nie odpowiedziała, czemu tak spojrzała?!". I zawsze te nadinterpretacje są przykre niestety. Chłopak powiedział, że zeświruję zaraz i mam przestać, ponieważ tylko krzywdę sobie tym robię, ale niestety nie umiem. (Ale się rozpisałam, szkoda, że w rzeczywistości tak nie gadam, chciałabym, ale się albo wsthdzę coß powiedzieć albo nie mam nic do powiedzenia)
Piszę na telefonie i niestety nie umiem się jeszcze odnaleźć we wstawianiu odnośników do Waszych wypowiedzi.
Dziękuję serdecznie i też Was pozdrawiam