08 Gru 2015, Wto 9:23, PID: 494186
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Gru 2015, Wto 9:23 przez Aina.)
Targana negatywnymi emocjami, miałam właśnie zamiar napisać pełen rozpaczy wywód o płaczu, ale przeczytałam posta Zasa i szlag trafił mój smutny nastrój. Good job, Zas!
Tak czy inaczej, płakać zdarza mi się kilka razy w tygodniu. Średnio raz w miesiącu trafi mi się też może większy epizodzik histerii, po którym zwykle trudno mi się otrząsnąć przez parę dni. A płakać potrafię z byle powodu - z samotności, poczucia bycia gorszą od innych, poczucia niesprawiedliwości, winy, z nienawiści do samej siebie, bezsilności... Czasem płaczę bo popełniam za dużo błędów, nie mogę znieść krytyki, albo w wyniku kłótni z mężem. Zdarza mi się płakać ilekroć wspominam swoje dawne życie, rzeczy, które nie wrócą, zmarnowane szanse, dobre i złe wspomnienia... Zawsze znajdę powód do płaczu. Mam wrażenie, że jest we mnie tyle napięcia, że tylko płaczem jestem w stanie je rozładować. Naprawdę nie udało mi sie dotąd znaleźć lepszego sposobu.
Płakać potrafię w każdych warunkach. Jak mnie dopadnie rozpacz to nieważne jakich mam świadków. Za czasów szkolnych i studiów notorycznie zdarzało mi się wracać autobusem do domu i płakać. Nigdy na głos, ale zawsze strumieniami łez. Miałam nadzieję, że ktoś wyciągnie do mnie rękę, ale wtedy jeszcze nie rozumiałam, że świat tak nie działa. Pamiętam jednak jak pewnego razu jeden człowiek zwrócił na mnie uwagę (facet był zapewne pijany) i powiedział coś w stylu "Dasz sobie w życiu radę, wyglądasz na silną dziewczynę". Aczkolwiek może to mi się tylko wydawało...
Tak czy inaczej, płakać zdarza mi się kilka razy w tygodniu. Średnio raz w miesiącu trafi mi się też może większy epizodzik histerii, po którym zwykle trudno mi się otrząsnąć przez parę dni. A płakać potrafię z byle powodu - z samotności, poczucia bycia gorszą od innych, poczucia niesprawiedliwości, winy, z nienawiści do samej siebie, bezsilności... Czasem płaczę bo popełniam za dużo błędów, nie mogę znieść krytyki, albo w wyniku kłótni z mężem. Zdarza mi się płakać ilekroć wspominam swoje dawne życie, rzeczy, które nie wrócą, zmarnowane szanse, dobre i złe wspomnienia... Zawsze znajdę powód do płaczu. Mam wrażenie, że jest we mnie tyle napięcia, że tylko płaczem jestem w stanie je rozładować. Naprawdę nie udało mi sie dotąd znaleźć lepszego sposobu.
Płakać potrafię w każdych warunkach. Jak mnie dopadnie rozpacz to nieważne jakich mam świadków. Za czasów szkolnych i studiów notorycznie zdarzało mi się wracać autobusem do domu i płakać. Nigdy na głos, ale zawsze strumieniami łez. Miałam nadzieję, że ktoś wyciągnie do mnie rękę, ale wtedy jeszcze nie rozumiałam, że świat tak nie działa. Pamiętam jednak jak pewnego razu jeden człowiek zwrócił na mnie uwagę (facet był zapewne pijany) i powiedział coś w stylu "Dasz sobie w życiu radę, wyglądasz na silną dziewczynę". Aczkolwiek może to mi się tylko wydawało...