17 Sty 2009, Sob 23:38, PID: 112135
melt napisał(a):Widze ,że się przewala temat grzybki,więc dodam swoje trzy grosze.Kiedyś jadłem od czasu do czasu ,na dobrą banie wystarczy 30 sztuk.Ogólnie kupa śmiechu ,odczucia podobne do tych po zażyciu LSD.na dzień dzisiejszy nie zjadł bym ani tego ani tego bo wiem ,że jestem na krawędzi i faza by mnie przerosła,po prostu bym jej nie ogarnął po ostanich moich doświadczeniach z dragamiI proszę, coś mądrego. Mógłbym sie pod tym podpisać.
Jedzenie grzybów, czy jakichkolwiek środków psychodellicznyh w stanie cięzkiej depresji nerwicy, czy czegokolwiek innego, zaburzenia w psychice, jest glupie. Psychodeliki sprawiają, że potęgują się doznania, które przeżywamy. Stany psychiczne "rosną". Marny humor może zamienic się w fatalny humor, dobry w bardzo dobry, a dobry humor podszyty ogólnym zlym humorem (no wiecie o co chodzi) może zamienić się w piekło, skutkujące cięzkim szokiem. Sa tu na forum tacy, co palili marihuane, to pewnie wiedzą o co chodzi. Po grzybach jest to sto razy mocniejsze. I może to być przyjemne, ale przy rozchwianej osobowości może mieć fatalne skutki. Oczywiście nie mówię o jakims "zawieszeniu sie", czy podobnej głupocie, ale o ciężkim szoku psychicznym, to jest naprawdę niefajna sprawa. Dlatego odradzam fobikom wszelkie halucynogeny. Podobnie inne substancje, depresanty i stymulanty - te z kolei niekoniecznie zrobią jednorazowo kuku w głowę, ale można sie uzaleznic i to też nie jest fajne. Więc je tez odradzam.
Wszystkie substancje psychoaktywne (narkotyki jak kto woli) są dla ludzi. Nie wszyscy ludzie są dla substancji psychoaktywnych, polecam sie tego trzymać