14 Wrz 2008, Nie 21:31, PID: 66164
tony montana napisał(a):Łapiecie o co mi chodzi ? też tak macie?Mam dokładnie to samo... co do joty.
Czuje się, że życie przecieka między palcami, że plany, cele i marzenia są nie do zrealizowania, a mam ich trochę, mimo iż najwygodniej byłoby nie mieć ich wcale.
Że tzw normalne życie sprawia nam problem i jesteśmy parę lat do tyłu za swoimi rówieśnikami jeśli chodzi o bagaż doświadczeń, przeżycia, wspomnienia czy też etap życia.
Ten brak pewności siebie, poczucie beznadziejności i zagubienia zabija, ale wiem też, że wcale nie jesteśmy na straconej pozycji i wbrew przeciwnościom losu możemy coś zdziałać, na to nigdy nie jest za późno.
Bałem się panicznie wielkich miast, nie czuje się w nich pewnie za kierownicą... aż tu nagle kolega poprosił o pomoc w sprowadzeniu auta z Niemiec. Miałem sam wracać 650 km po obcych krajach, szybkich autostradach. Oczywiście milion myśli czy sobie poradzę, czy potrafię, a jak mi się nie uda etc. etc. standardowe myśli.
Pojechałem i udało się bez problemu... teraz wiem, że potrafię, że umiem... byłem z siebie dumny, aż zapomniałem o tym co mi dolega.
Będę stawiał sobie różne cele... mniejsze, większe, a każdy wykonany, zdobyty będzie dodatkowo przybliżał mnie do wyjścia z tego syfu.
Stopując też te durne automatyczne myśli... mam nadzieję, że nadrobię ten stracony czas... bo wcale nie jesteśmy gorsi, słabsi, mniej zdolni czy mniej inteligentni od "nich"