02 Lip 2015, Czw 1:54, PID: 451142
Myślę, że będę odpowiednią osobą, by napisać coś na ten temat. W wieku jakoś przełom 16-17 lat, wielka depresja, brak sensu życia, wycofanie totalne, później poznanie dziewczyny, nowe życie (chociaż dziewczyna wakacyjna, akurat od lipca do września się cieszyliśmy sobą). Później ona odeszła, załamanie jeszcze większe, bliskie skrajnego załamania, częste myślenie "a może by skończyć to cierpienie raz na zawsze?"
Jednak jak po niedługim czasie przyszła niespodziewana choroba, światopogląd zmienił się diametralnie. Świadomość, że mogę w każdej chwili odejść z tego świata wyleczyła mnie z młodzieńczej depresji. Pierwszy miesiąc przeżyłem - uznałem to za cud, później był lęk o przyszłość. Niepewny był fakt, czy nie będzie nawrotu lub czy choroba nie przerodzi się w przewlekłą (coś jak rak, wyrok, ale nie wiadomo czy za 5 czy za 20 lat). Po wyzdrowieniu zacząłem cieszyć się życiem, każdym dniem. Depresja minęła od ręki. Teraz wstyd mi, że rozpaczałem z błahych powodów, których tak naprawdę nie było... Myśli o samobójstwie minęły razem z kiepskim rokowaniem choroby.
Mi się przydała taka terapia szokowa, odkryłem, że problemy te tworzyłem sobie w głowie, depresje sobie wymyśliłem. Od tamtej pory staram się dbać o siebie, o swoje zdrowie, chce się rozwijać. 3 lata minęły, pozostałością po tym jest jedynie fobia społeczna z którą niby potrafię żyć, ale zdecydowałem i z nią zawalczyć.
Po tych wydarzeniach stwierdziłem jedno, życie jest zbyt piękne i zbyt krótkie by je sobie odbierać. Nigdy nie wolno sie poddawać, co by sie nie działo
Jednak jak po niedługim czasie przyszła niespodziewana choroba, światopogląd zmienił się diametralnie. Świadomość, że mogę w każdej chwili odejść z tego świata wyleczyła mnie z młodzieńczej depresji. Pierwszy miesiąc przeżyłem - uznałem to za cud, później był lęk o przyszłość. Niepewny był fakt, czy nie będzie nawrotu lub czy choroba nie przerodzi się w przewlekłą (coś jak rak, wyrok, ale nie wiadomo czy za 5 czy za 20 lat). Po wyzdrowieniu zacząłem cieszyć się życiem, każdym dniem. Depresja minęła od ręki. Teraz wstyd mi, że rozpaczałem z błahych powodów, których tak naprawdę nie było... Myśli o samobójstwie minęły razem z kiepskim rokowaniem choroby.
Mi się przydała taka terapia szokowa, odkryłem, że problemy te tworzyłem sobie w głowie, depresje sobie wymyśliłem. Od tamtej pory staram się dbać o siebie, o swoje zdrowie, chce się rozwijać. 3 lata minęły, pozostałością po tym jest jedynie fobia społeczna z którą niby potrafię żyć, ale zdecydowałem i z nią zawalczyć.
Po tych wydarzeniach stwierdziłem jedno, życie jest zbyt piękne i zbyt krótkie by je sobie odbierać. Nigdy nie wolno sie poddawać, co by sie nie działo