29 Wrz 2015, Wto 13:29, PID: 475770
Mam kilku przyjaciół w promieniu 200km, w miejscowościach obok kilka sztuk koleżanek wieloletnich i dwie nowe, które jeszcze nie wiem czy zostaną.
Nie mam nikogo na co dzień, ostatnio dochodzę do wniosku ze nie mam też żadnych zainteresowań, o których moge pogadać z takim normalnym przeciętnym człowiekiem. Jedynie o sporcie ale juz rzygam tym tematem. Z laskami gadam oczywiście non stop o związkach ale i to robi sie nudne.
O pracy nienawidzę gadac, jak mnie ktos o oto pyta, od razu ucinam temat, szczególnie jesli ktoś pyta o ceny i jak to wygląda. pierdziele wtedy takie głupoty ze sie sama dziwie sobie. Szczerze nienawidzę pytania; gdzie pracujesz? spinam sie i po dwóch zdaniach zmieniam temat.
Muzyki nie słucham, filmy lubie a zwykle sprowadza się to do tego, że nikt nie kojarzy aktorów, ani fabuły, więc kończę tekstem;"koniecznie obejrzyj to i to" , tak samo z książkami.
Raz mnie nowy znajomy spytał czy jestem fotografem bo mam lustrzanke. haha wstyd mi było ze uzywałam tego aparatu ostatnio x lat temu i to bez większych osiągnięc. mój chłopak robi za+ foty durnym telefonem, a ja nawet nie wyciagam swego z szafy.
Nie udzielam sie nigdzie, na studiach też nie nawiązałam znajomosci, odcinam sie i nigdy nie ogladam za siebie. wychodze z założenia ze jesli od razu nie iskrzy miedzy mną a drugim człowiekiem to juz nic z tego nei bedzie.
poza tym najbardziej irytuje mnie (i zawsze tak jest!!!) że musze x razy sie przypominac ludziom, nawet na ulicy ja macham, mówie czesc itd, ten drugi patrzy na mnie i dopiero jest reakcja, a jak tego nie robie to zaraz słysze pretensje że udaje ze nie widze. Czemu druga osoba nie odezwie sie przynajmniej co jakiś czas jak sie widzimy pierwsza? Tak mam nagminnie k^&*wa!
sie rozpisałam, ale dzisiaj mam doła
Nie mam nikogo na co dzień, ostatnio dochodzę do wniosku ze nie mam też żadnych zainteresowań, o których moge pogadać z takim normalnym przeciętnym człowiekiem. Jedynie o sporcie ale juz rzygam tym tematem. Z laskami gadam oczywiście non stop o związkach ale i to robi sie nudne.
O pracy nienawidzę gadac, jak mnie ktos o oto pyta, od razu ucinam temat, szczególnie jesli ktoś pyta o ceny i jak to wygląda. pierdziele wtedy takie głupoty ze sie sama dziwie sobie. Szczerze nienawidzę pytania; gdzie pracujesz? spinam sie i po dwóch zdaniach zmieniam temat.
Muzyki nie słucham, filmy lubie a zwykle sprowadza się to do tego, że nikt nie kojarzy aktorów, ani fabuły, więc kończę tekstem;"koniecznie obejrzyj to i to" , tak samo z książkami.
Raz mnie nowy znajomy spytał czy jestem fotografem bo mam lustrzanke. haha wstyd mi było ze uzywałam tego aparatu ostatnio x lat temu i to bez większych osiągnięc. mój chłopak robi za+ foty durnym telefonem, a ja nawet nie wyciagam swego z szafy.
Nie udzielam sie nigdzie, na studiach też nie nawiązałam znajomosci, odcinam sie i nigdy nie ogladam za siebie. wychodze z założenia ze jesli od razu nie iskrzy miedzy mną a drugim człowiekiem to juz nic z tego nei bedzie.
poza tym najbardziej irytuje mnie (i zawsze tak jest!!!) że musze x razy sie przypominac ludziom, nawet na ulicy ja macham, mówie czesc itd, ten drugi patrzy na mnie i dopiero jest reakcja, a jak tego nie robie to zaraz słysze pretensje że udaje ze nie widze. Czemu druga osoba nie odezwie sie przynajmniej co jakiś czas jak sie widzimy pierwsza? Tak mam nagminnie k^&*wa!
sie rozpisałam, ale dzisiaj mam doła