22 Mar 2015, Nie 5:00, PID: 438642
Jeśli chodzi o kwestię zawodową, to uważam tak jak verti. Można w pewien sposób nadrobić stracony czas, zrobić kursy, zacząć studia, zdobyć nowy zawód lub go zmienić jeśli obecny nam nie odpowiada. Najwyżej wkroczymy na rynek pracy trochę później niż nasi rówieśnicy, ale przecież to w niczym nie przeszkadza. W końcu ludzie zaczynają naukę czegoś nowego naprawdę różnym wieku (w grupie na studium zaocznym na jakim kiedyś byłem, było kilka osób po 40). Czasem sytuacja (bezrobocie) zmusza do przebranżowienia się, całkowitej zmiany wyuczonego zawodu lub nawet rzucenia wszystkiego co się ma i zaczęcia za granicą od zera na całkiem innym stanowisku niż się miało w Polsce.
Dla poparcia powyższych słów: 11 ludzi, których kariera wystrzeliła po 30-stce ;-)
Natomiast już odmienną kwestią jest nadrobienie straconej młodości pod względem towarzyskim... Bo tego moim zdaniem nadrobić się już nie da. Sam mam ten sam problem, przez 30 lat chowałem się przed całym światem w swoim pokoju, unikając ludzi, podejmowania decyzji, wszelkich stresujących dla mnie sytuacji, unikając tak naprawdę życia... Nie chodziłem na imprezy, nie "chodziłem" z dziewczynami, nie spotykałem się ze znajomymi. Teraz nie bardzo wiem jak miałbym to nadrobić...? Każdy w moim wieku ma już dawno swoje zamknięte grono znajomych do którego trudno się wkręcić komuś nowemu, każdy etap poznawiania nowych znajomych czy dziewczyny ma już dawno za sobą. Zresztą, obowiązki, praca, partnerka sprawiają, że ludzie nie mają czasu nawet dla starych i dobrych znajomych, a co dopiero zaczynanie z kimś od zera nowej znajomości, na to był czas w szkole, ewentualnie na początku studiów.
Dla poparcia powyższych słów: 11 ludzi, których kariera wystrzeliła po 30-stce ;-)
Natomiast już odmienną kwestią jest nadrobienie straconej młodości pod względem towarzyskim... Bo tego moim zdaniem nadrobić się już nie da. Sam mam ten sam problem, przez 30 lat chowałem się przed całym światem w swoim pokoju, unikając ludzi, podejmowania decyzji, wszelkich stresujących dla mnie sytuacji, unikając tak naprawdę życia... Nie chodziłem na imprezy, nie "chodziłem" z dziewczynami, nie spotykałem się ze znajomymi. Teraz nie bardzo wiem jak miałbym to nadrobić...? Każdy w moim wieku ma już dawno swoje zamknięte grono znajomych do którego trudno się wkręcić komuś nowemu, każdy etap poznawiania nowych znajomych czy dziewczyny ma już dawno za sobą. Zresztą, obowiązki, praca, partnerka sprawiają, że ludzie nie mają czasu nawet dla starych i dobrych znajomych, a co dopiero zaczynanie z kimś od zera nowej znajomości, na to był czas w szkole, ewentualnie na początku studiów.