17 Paź 2007, Śro 15:30, PID: 4761
Często rodzice i dzieciństwo są przyczynami nieśmiałości, fobii itp. W moim przypadku też tak było. Silny wpływ matki, codzienne instalowanie w moim umyśle różnych rzeczy typu: tak nie wypada, jak ty wyglądasz; ciągła kontrola, wyrabianie u mnie poczucia winy, porównywanie mnie z rówieśnikami (a twoi koledzy też tak robią?, popatrz na swoich kolegów, kto tak postępuje...) itd itd. Czyli wszystkie te rzeczy, którymi nadopiekuńcza, zbyt "zaangażowana" matka może wyrządzić niemałą szkodę w psychice młodego człowieka.
Jak to przełamać?
Dla mnie takim przełomowym momentem było powiedzenie matce co o tym wszystkim myśle, co w rzeczywistości przeżywam i czym wg mnie jest to spowodowane, wyrzuciłem to z siebie, powiedziałem jej otwarcie, że wydaje mi się, że musi zmienić stosunek do mnie, bo jej podejście jest dla mnie destrukcyjne. Jak otworzysz się na najbliższych i zmienisz swoje dotychczasowe relacje z nimi, automatycznie będzie ci łatwiej w kontaktach z innymi ludźmi. To był mój taki pierwszy krok do przełamywania lęków przed różnymi sytuacjami społecznymi (jeszcze do końca się z tego nie wyleczyłem, nadal mam lęki w kontaktach z innymi, ale już jest o niebo lepiej niż było do niedawna. Trzeba pracować nad sobą, rozwijać się, iść do przodu, bo stagnacja i użalanie się nad sobą do niczego dobrego cię nie zaprowadzi (sam wiem po sobie, zmarnowałem kilka lat życia będąc biernym i nie robiąc nic zmierzającego ku poprawie)
Jak to przełamać?
Dla mnie takim przełomowym momentem było powiedzenie matce co o tym wszystkim myśle, co w rzeczywistości przeżywam i czym wg mnie jest to spowodowane, wyrzuciłem to z siebie, powiedziałem jej otwarcie, że wydaje mi się, że musi zmienić stosunek do mnie, bo jej podejście jest dla mnie destrukcyjne. Jak otworzysz się na najbliższych i zmienisz swoje dotychczasowe relacje z nimi, automatycznie będzie ci łatwiej w kontaktach z innymi ludźmi. To był mój taki pierwszy krok do przełamywania lęków przed różnymi sytuacjami społecznymi (jeszcze do końca się z tego nie wyleczyłem, nadal mam lęki w kontaktach z innymi, ale już jest o niebo lepiej niż było do niedawna. Trzeba pracować nad sobą, rozwijać się, iść do przodu, bo stagnacja i użalanie się nad sobą do niczego dobrego cię nie zaprowadzi (sam wiem po sobie, zmarnowałem kilka lat życia będąc biernym i nie robiąc nic zmierzającego ku poprawie)