18 Kwi 2008, Pią 15:34, PID: 20240
U mnie przypuszczam że było tak:
urodziłem się z nadczynnością tarczycy - przez całe życie byłem nerwowy, nadpobudliwy.
Do wieku 12 lat miałem super życie - wielu przyjaciół, wygrywałem konkursy na najbardziej lubianą osobę w klasie(dlatego że byłem neutralny i nigdy nikogo nie odtrącałem).
W tym też wieku przeprowadziłem się. Znalazłem tu kilku kolegów było fajnie.
Pod koniec roku zmarł mój ojciec. Na początku to do mnie nie docierało, jak do dziecka ma dotrzeć że kogoś już niema?
Jakiś czas później zrobiłem się bardziej zamknięty. Odrzucałem trochę innych.
- "Idziesz na boisko?"
- Nie spier....
Potem miałem taki okres że się w ogóle odciąłem od innych.
Szkołę zacząłem opuszczać w gimnazjum. W 3 klasie miałem już z tym poważniejszy problem, ale zdałem ładnie. Jakoś niedawno dotarło do mnie że własna matka strasznie zaniża mi samoocenę - mówiąc mi jaki to jestem bezmózg, że mnie po+.., najdelikatniej to było że jestem leniem. Któregoś dnia się rozpłakałem i wszystko jej wygarnąłem i wtedy musiało do niej dotrzeć że coś jest nie tak.
Teraz jestem w technikum - nie byłem w szkole od lutego, będę miał indywidualne nauczanie.
Dziś byłem u psychologa (1,5 godziny mojego ryczenia) - nie gadaliśmy o fobii, gadaliśmy o moim ojcu i wg pani psycholog największy wpływ na mój obecny stan mógł mieć po prostu smutek który w sobie duszę od pięciu lat. Nigdy z nikim nie rozmawiałem o tym co czuję i o ojcu więc jest mi bardzo trudno. Ehh. ktoś dzwoni /
urodziłem się z nadczynnością tarczycy - przez całe życie byłem nerwowy, nadpobudliwy.
Do wieku 12 lat miałem super życie - wielu przyjaciół, wygrywałem konkursy na najbardziej lubianą osobę w klasie(dlatego że byłem neutralny i nigdy nikogo nie odtrącałem).
W tym też wieku przeprowadziłem się. Znalazłem tu kilku kolegów było fajnie.
Pod koniec roku zmarł mój ojciec. Na początku to do mnie nie docierało, jak do dziecka ma dotrzeć że kogoś już niema?
Jakiś czas później zrobiłem się bardziej zamknięty. Odrzucałem trochę innych.
- "Idziesz na boisko?"
- Nie spier....
Potem miałem taki okres że się w ogóle odciąłem od innych.
Szkołę zacząłem opuszczać w gimnazjum. W 3 klasie miałem już z tym poważniejszy problem, ale zdałem ładnie. Jakoś niedawno dotarło do mnie że własna matka strasznie zaniża mi samoocenę - mówiąc mi jaki to jestem bezmózg, że mnie po+.., najdelikatniej to było że jestem leniem. Któregoś dnia się rozpłakałem i wszystko jej wygarnąłem i wtedy musiało do niej dotrzeć że coś jest nie tak.
Teraz jestem w technikum - nie byłem w szkole od lutego, będę miał indywidualne nauczanie.
Dziś byłem u psychologa (1,5 godziny mojego ryczenia) - nie gadaliśmy o fobii, gadaliśmy o moim ojcu i wg pani psycholog największy wpływ na mój obecny stan mógł mieć po prostu smutek który w sobie duszę od pięciu lat. Nigdy z nikim nie rozmawiałem o tym co czuję i o ojcu więc jest mi bardzo trudno. Ehh. ktoś dzwoni /