15 Paź 2009, Czw 20:09, PID: 181140
Przyczyny moich problemów są dla mnie w zupełności jasne. Toksyczny dom+obciążenie genetyczne. Odziedziczyłam po ojcu skłonność do zaburzeń psychicznych. Uważam go za totalnego, sadystycznego psychola, który zatruł mi życie, i z przerażeniem zauważam coraz większe podobieństwo. Niedojrzały, nieliczący się z moimi uczuciami (wszystko dla niego jest histerią), zera, , niedorozwoje zdażały się często, a po chwili już słyszę pukanie do drzwi i pytanie o jakąś pierdołę jakby nic się nie stało. Na przepraszam to ja jego zdaniem nigdy sobie nie zasłużyłam. Właśnie to jest najgorsze. Widziałam jak katował swoją matkę do krwi, a za chwilę musiałam udawać że nic się nie stało, tolerować to bo mieszkałam z nim pod jednym dachem. To mnie rozwaliło na kawałki. Czuję, ze nie mam prawa żyć, już z samego faktu, że jestem jego córką.Przez niego nienawidzę mężczyzn, z żadnym nie rozmawiałam od lat. Człowiek przypominający zwięrzę, nawet jak je to prawie warczy gdy mu przy tym przeszkodzisz. Obrzydliwy typ. Moją babcię wpędził w chorobę, zmarła. Mama jest takim samym wrakiem jak ja, czuję już do niej chyba tylko poczucie obowiązku, tkliwośc, współczucie, ale chyba nie miłość..... To cudowny człowiek, ale wewnętrznie czuje do niej ogromny żal, że mi nie pomogła, nie zapobiegła... Obecnie jestem 700 km od domu, sama jak palec, zaszczuta w swoim mniemaniu, ale do domu póki nie będzie to konieczne nie wracam.