08 Paź 2014, Śro 0:36, PID: 414720
adasko napisał(a):Więc po co? Ruina z organizmu i nic więcejMoja opinia jest pewnie niepoprawna politycznie, ale pomimo efektów ubocznych - często nieprzyjemnych - doskonale się bawiłem i nikt mi tego nie odbierze. Chociaż amfetamina akurat mnie ominęła, przynajmniej bezpośrednio, no i dobrze. Ponieważ jednak minusy stanowczo przeważają u mnie nad plusami, to teraz jestem grzecznym człowiekiem i jedynie piję piwo
Wracając do rzeczy. Temat jest interesujący, bo przecież za pomocą środków o działaniu ewidentnie psychoaktywnym (i od których nie tak trudno się uzależnić) leczy się także fobie społęczne - ot, przepisywane przez psychiatrów benzodiazepiny, które wcale do specjalnie bezpiecznych nie należą i które wiele osób pochłania radośnie niczym cukierki. Był taki piękny tekst w "Trainspotting", leciało to mniej więcej tak: "...i zabieram jeszcze valium mojej mamusi, która na swój społecznie akceptowany sposób także jest narkomanką". Włos się od tego na głowie jeży.
Na pewno żadne substancje, legalne czy nielegalne, nie wyjdą na zdrowie w problemach z fobią czy czymkolwiek innym (nawet jeśli doraźnie rzeczywiście pomagają) jeśli nie połączy się ich z psychologiem, albo przynajmniej świadomą pracą nad sobą - mają być uzupełnieniem terapii a nie jej podstawą. Przy substancji o tak dużym potencjale uzależniającym jak amfetamina może to nie być proste. Twój mózg zna dużo więćej sposobów samooszukiwania się niż ci sie zdaje! I prawie zawsze na starcie jest dużo sprytniejszy niż się może wydawać, trudna bestia do zagięcia.
Rozsądnie by było odpuścić, albo przynajmniej nie wkręcać sobie, że leczy się tym fobię społeczną, zawsze to jeden powód mniej żeby się zabrać za sypanie kolejnej kreski.