24 Paź 2014, Pią 23:07, PID: 417724
Przepraszam Was, wiem, że to jest nienormalne, wiem, że odstaję od innych ludzi. I macie rację, za mało się staram, żeby zmienić swoją sytuację. Czasem zazdroszczę tym "normalnym" ludziom, a czasem czuję się lepsza od nich, że to oni są zerem. Tak naprawdę to kieruje mną STRACH, teraz zaczęłam się bać wolności, rozwiązania problemu, bo lepszy wewnętrzny bałagan, ale znany, niż poukładać sobie w głowie i kierować swoim życiem na własny rachunek. Wiem, to głupie podejście, wiem, że jestem tchórzliwa i żałosna. Moja koleżanka napisała kiedyś w szkole w wypracowaniu takie zdanie "Żyć jest trudniej niż umierać."
To jest mój największy problem-ja po prostu boję się życia, we wszystkich jego aspektach, już trochę mi się ostatnio poprawiło, ale teraz znowu nastąpił regres, bo (paradoksalnie!) wystraszyłam się postępów. ucieczka, pokazałaś mi, że to droga donikąd. Macie rację, może jestem dewiantką, ale przecież od tego jest psychoterapeuta, żeby te dewiacje leczyć.
Napiszę to ma kartkach, narysuję może, macie rację, ta droga do niczego nie prowadzi, postąpiłam tchórzliwie.
Jednak wychodzenie z tego zamętu to dla mnie strach, może ktoś z Was miał podobnie, że borykał się z tym, wystraszył świata?
Wybaczcie mi proszę, to moje tchórzostwo, ucieczka przed problemami, zamiast je pokonywać. Wiem, że świat się do mnie nie dostosuje, czasem jeszcze jednak próbuję "poszarpać" i wciąż utwierdzić w tym, coraz słabiej działającym, obłąkańczym przekonaniu.
To jest mój największy problem-ja po prostu boję się życia, we wszystkich jego aspektach, już trochę mi się ostatnio poprawiło, ale teraz znowu nastąpił regres, bo (paradoksalnie!) wystraszyłam się postępów. ucieczka, pokazałaś mi, że to droga donikąd. Macie rację, może jestem dewiantką, ale przecież od tego jest psychoterapeuta, żeby te dewiacje leczyć.
Napiszę to ma kartkach, narysuję może, macie rację, ta droga do niczego nie prowadzi, postąpiłam tchórzliwie.
Jednak wychodzenie z tego zamętu to dla mnie strach, może ktoś z Was miał podobnie, że borykał się z tym, wystraszył świata?
Wybaczcie mi proszę, to moje tchórzostwo, ucieczka przed problemami, zamiast je pokonywać. Wiem, że świat się do mnie nie dostosuje, czasem jeszcze jednak próbuję "poszarpać" i wciąż utwierdzić w tym, coraz słabiej działającym, obłąkańczym przekonaniu.