28 Cze 2019, Pią 20:06, PID: 797034
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Cze 2019, Pią 20:12 przez Szinuja.)
Nie chciało mi się czytać całej dyskusji. Jednak domyslam sie, ze jakkolwiek by się nie zaczęła i jakikolwiek nie byłby początkowy temat, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, ze prędzej czy później temat schodzi na to czy Boj istnieje, czy go nie ma.
No ja akurat jestem z tych wierzących i tak, myślę ze Jezus może pomoc i to bardziej niż nie jedna psychoterapia. Problem niestety polega na tym, ze może ale nie musi. Jak to wygląda od strony wiary? A przynajmniej tego co wynika z mojej wiedzy jest tak, zazwyczaj jeśli osoba jest nie wierząca, a w chwili jakiegoś kryzysu zwróci się do Niego o pomoc, (bo a nuż jednak istnieje) może często dostać to o co prosi, po to by się nawrócić. Ewentualnie gdy ktoś inny prosi za nią, jak np Zieliński znany charyzmatyk, Bóg tez chetnie zsyła cuda, na zachętę. Trochę gorzej, przynajmniej z moich obserwacji jest, gdy osoba już jest wierząca. Wtedy zwykle od tak już nic nie dostaje. Wtedy aby uzyskać to o co się prosi, (i to już nie jest moja obserwacja ale nauka z Biblii) trzeba się a) modlić o to, b) wierzyć ze Bóg to da. Modlić się tez trzeba w odpowiedni sposób, nie w stylu klepania zdrowasiek ale w takim stylu, ze nawiązuje się właśnie poprzez modlitwę relacje z Bogiem.
A tak właściwie to chciałam tu podać kilka hmm ja bym powiedziała dowodów na to ze Bóg istnieje. Powiedzmy ze dwa które teraz przychodzą mi na szybko do głowy, choć jest ich więcej. Po pierwsze całun turyński, był badany na rożne sposoby i przez rożnych badaczy i udowodniono, ze nie było w tamtych czasach możliwości aby stworzyć taki trójwymiarowy obraz, ani w czasach Leonarda Da Vinci. Drugi dowód to obraz Miłosiernego Jezusa, (ten z podpisem ,, Jezu ufam Tobie,,). Historia tego obrazu jest w dużym skrócie taka, ze siostra Faustyna miała objawienia. Podczas jednego z objawien Jezus poprosił ja aby namalowala właśnie ten obraz, dzieku któremu ludzie będą mogli uzyskać wiele łask. Malarz który malował obraz, musiał wiele razy go poprawiać bo według Faustyny nie do końca oddawał obraz Jezusa, jaki widziała podczas objawien. Gdy wiele lat po jej śmierci , już jakoś po wojnie zbadano obraz okazało się ze twarz na portrecie jest identyczna z ta utrwalona na na chuście, którą Jezus miał zakryta twarz gdy lezal w grobie.
No ja akurat jestem z tych wierzących i tak, myślę ze Jezus może pomoc i to bardziej niż nie jedna psychoterapia. Problem niestety polega na tym, ze może ale nie musi. Jak to wygląda od strony wiary? A przynajmniej tego co wynika z mojej wiedzy jest tak, zazwyczaj jeśli osoba jest nie wierząca, a w chwili jakiegoś kryzysu zwróci się do Niego o pomoc, (bo a nuż jednak istnieje) może często dostać to o co prosi, po to by się nawrócić. Ewentualnie gdy ktoś inny prosi za nią, jak np Zieliński znany charyzmatyk, Bóg tez chetnie zsyła cuda, na zachętę. Trochę gorzej, przynajmniej z moich obserwacji jest, gdy osoba już jest wierząca. Wtedy zwykle od tak już nic nie dostaje. Wtedy aby uzyskać to o co się prosi, (i to już nie jest moja obserwacja ale nauka z Biblii) trzeba się a) modlić o to, b) wierzyć ze Bóg to da. Modlić się tez trzeba w odpowiedni sposób, nie w stylu klepania zdrowasiek ale w takim stylu, ze nawiązuje się właśnie poprzez modlitwę relacje z Bogiem.
A tak właściwie to chciałam tu podać kilka hmm ja bym powiedziała dowodów na to ze Bóg istnieje. Powiedzmy ze dwa które teraz przychodzą mi na szybko do głowy, choć jest ich więcej. Po pierwsze całun turyński, był badany na rożne sposoby i przez rożnych badaczy i udowodniono, ze nie było w tamtych czasach możliwości aby stworzyć taki trójwymiarowy obraz, ani w czasach Leonarda Da Vinci. Drugi dowód to obraz Miłosiernego Jezusa, (ten z podpisem ,, Jezu ufam Tobie,,). Historia tego obrazu jest w dużym skrócie taka, ze siostra Faustyna miała objawienia. Podczas jednego z objawien Jezus poprosił ja aby namalowala właśnie ten obraz, dzieku któremu ludzie będą mogli uzyskać wiele łask. Malarz który malował obraz, musiał wiele razy go poprawiać bo według Faustyny nie do końca oddawał obraz Jezusa, jaki widziała podczas objawien. Gdy wiele lat po jej śmierci , już jakoś po wojnie zbadano obraz okazało się ze twarz na portrecie jest identyczna z ta utrwalona na na chuście, którą Jezus miał zakryta twarz gdy lezal w grobie.