03 Lut 2019, Nie 19:13, PID: 781825
Temat wydaje mi się bardzo interesujący ale ja chciałbym spojrzeć na to szerzej: jak ogólnie religia może wpłynąć na życie osób neurotycznych i depresyjnych. Psychologia może pomóc człowiekowi wyleczyć się ale nie każdemu, nie od razu i niekoniecznie na zawsze. Człowiek może się wyleczyć, wieść w miarę szczęśliwe życie ale zawsze jest to związane z pewnymi warunkami zewnętrznymi. Jeśli człowieka spotyka tragedia, strata kochanej osoby, ciężka choroba, starość, nieustanne niepowodzenia itp. i nie ma oparcia w niczym innym, może łatwo stoczyć się w najgłębszą rozpacz i jego życie rozpadnie się. Depresja bywa ujmowana jako uczucie, że moje życie (albo nawet cały świat) nie mają sensu. Każda religia natomiast opiera się podstawowej intuicji, że życie (zarówno moje życie jak i świat w ogóle) ma sens. Właściwie rozumiana religia ma zatem znaczenie terapeutyczne.
Zaznaczam, że chodzi o podstawowe przekonanie obecne w religiach, że życie ma sens. Nie chodzi mi o żadną konkretną religię, o dogmaty, praktyki itp. Oczywiście te rzeczy w niczym nie przeszkadzają (mogą wręcz pomagać), o ile nie zastępują nam one tej pierwotnej intuicji. Ja osobiście nie praktykuję żadnej konkretnej religii ale to mi nie przeszkadza zgadzać się z religijnym przekonaniem o sensie życia.
Dla wielu osób sam fakt, że religia ma to znaczenie jest oczywiście niewystarczający. Nie każdy człowiek chce wierzyć tylko dlatego, że mu tak wygodnie, nie chce, by jego przekonanie wypływało jedynie z chęci ułatwienia sobie życia. Mnie osobiście przekonuje raczej fakt, że od czasów pierwotnych przez tysiąclecia ta religijna wiara w sens życia towarzyszyła ludziom zawsze. Co więcej, na bazie religii zbudowano wielkie cywilizacje, łącznie z naszą. Obecnie występująca częstość przekonania, że życie jako takie nie ma (obiektywnego) sensu, wydaje mi się raczej anomalią w historii ludzkości. Warto zwrócić uwagę, że na tezie o bezsensowności (albo o jego totalnej względności) życia nie stworzono nigdy żadnego trwałego społeczeństwa. Duże grupy ludzkie po prostu nie potrafią tak żyć. Jedyna dotąd poważna próba zbudowania społeczeństwa całkowicie bez religii (komunizm) skończyła się niepowodzeniem. Cywilizacja marksistowska przetrwała około 70 lat, czyli krótko z perspektywy historii. Nawet jednak komunizm, aby zbudować swoje społeczeństwo, musiał przyjąć, że rzeczywistość ma obiektywny sens. Warto wierzyć, że życie ma sens, bo jest to dobre nie tylko dla Ciebie samego ale i dla ludzkości w ogóle. Oczywiście problemem pozostaje JAKI jest ten sens życia ale to już inna sprawa. Mnie wystarcza wierzyć, że JAKIŚ sens istnieje. A poszukiwanie odpowiedzi bardziej szczegółowej, to już kolejne (ciekawe moim zdaniem) zadanie, z którym zmaga się filozofia i myśl religijna.
Z punktu widzenia fobików i osób depresyjnych, szczególnie ciekawa wydaje się religia chrześcijańska (która nadaje cierpieniu wyższy sens) oraz myśl religijno-filozoficzna Indii, która głosi, że życie jest cierpieniem i przez wieki opracowała wiele technik duchowych, które prowadzą do wyzwolenia. Ukojenie może tez przynieść filozofia odwołująca się do Platona, która naucza o istnieniu wiecznego Absolutu, który jest tzarazem dobrem i miłością.
Zaznaczam, że chodzi o podstawowe przekonanie obecne w religiach, że życie ma sens. Nie chodzi mi o żadną konkretną religię, o dogmaty, praktyki itp. Oczywiście te rzeczy w niczym nie przeszkadzają (mogą wręcz pomagać), o ile nie zastępują nam one tej pierwotnej intuicji. Ja osobiście nie praktykuję żadnej konkretnej religii ale to mi nie przeszkadza zgadzać się z religijnym przekonaniem o sensie życia.
Dla wielu osób sam fakt, że religia ma to znaczenie jest oczywiście niewystarczający. Nie każdy człowiek chce wierzyć tylko dlatego, że mu tak wygodnie, nie chce, by jego przekonanie wypływało jedynie z chęci ułatwienia sobie życia. Mnie osobiście przekonuje raczej fakt, że od czasów pierwotnych przez tysiąclecia ta religijna wiara w sens życia towarzyszyła ludziom zawsze. Co więcej, na bazie religii zbudowano wielkie cywilizacje, łącznie z naszą. Obecnie występująca częstość przekonania, że życie jako takie nie ma (obiektywnego) sensu, wydaje mi się raczej anomalią w historii ludzkości. Warto zwrócić uwagę, że na tezie o bezsensowności (albo o jego totalnej względności) życia nie stworzono nigdy żadnego trwałego społeczeństwa. Duże grupy ludzkie po prostu nie potrafią tak żyć. Jedyna dotąd poważna próba zbudowania społeczeństwa całkowicie bez religii (komunizm) skończyła się niepowodzeniem. Cywilizacja marksistowska przetrwała około 70 lat, czyli krótko z perspektywy historii. Nawet jednak komunizm, aby zbudować swoje społeczeństwo, musiał przyjąć, że rzeczywistość ma obiektywny sens. Warto wierzyć, że życie ma sens, bo jest to dobre nie tylko dla Ciebie samego ale i dla ludzkości w ogóle. Oczywiście problemem pozostaje JAKI jest ten sens życia ale to już inna sprawa. Mnie wystarcza wierzyć, że JAKIŚ sens istnieje. A poszukiwanie odpowiedzi bardziej szczegółowej, to już kolejne (ciekawe moim zdaniem) zadanie, z którym zmaga się filozofia i myśl religijna.
Z punktu widzenia fobików i osób depresyjnych, szczególnie ciekawa wydaje się religia chrześcijańska (która nadaje cierpieniu wyższy sens) oraz myśl religijno-filozoficzna Indii, która głosi, że życie jest cierpieniem i przez wieki opracowała wiele technik duchowych, które prowadzą do wyzwolenia. Ukojenie może tez przynieść filozofia odwołująca się do Platona, która naucza o istnieniu wiecznego Absolutu, który jest tzarazem dobrem i miłością.