29 Mar 2014, Sob 21:00, PID: 386930
Raz w życiu, była to chyba ostatnia gimnazjum, byłem z rodzeństwem na festynie w pobliskiej miejscowości. Było już ciemno a ja szedłem sobie samotnie alejką przez park i nagle... obudziłem się w domu w swoim łóżku. Z tyłu głowy ogromny guz, powieka opadnięta prawie na całe oko, ręce całe w oparzeniach od pokrzyw i wielka luka w pamięci. Podobno znalazł mnie kolega brata jak błąkałem się po parku z bluzą owiniętą wokół ręki i nie kojarzyłem gdzie jestem. Tak w ogóle co do bójek to raczej jestem tchórzem, zawsze starałem się raczej rozładować atmosferę, albo ignorować napastliwe osoby niż reagować agresją. Co innego po alkoholu, po alkoholu każdy jest odważny.