06 Mar 2013, Śro 2:31, PID: 341864
Revenantos napisał(a):kurs języka w obcym kraju? Ja bym sobie nie poradził, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Przez ostatnie dwa lata siedziałem w domu nie licząc wychodzenia do psychologa, psychiatry, z psem, później na terapie grupową przez 3 miesiące a po jej zakończeniu kilka razy spotykałem się z płcią piękną za pośrednictwem internetu. Tak to tylko komp i komp
Czy teraz bym sobie poradzil to nie wiem. Wtedy bylem po roku siedzenia w domu i mialem juz zaawansowana fobie.
W przelotach bylo stresujace jak trzeba bylo sie odezwac do stewardessy + przesiadka w Monachium, na ktora bylo malo czasu, tak zeby nie poleciec do Etiopii przez pomylke.
Dalej zorganizowac transport z lotniska oddalonego o 50 km od Mediolanu. Stresujace kupno biletu na autokar po angielsku. Potem wybor jednego z paru wyjsc z lotniska i znalezienie wlasciwego autokaru, ktorych bylo sporo. Bym pewnie spanikowal ale jak tylko stanalem w wyjsciu to jakis gosc przed autokarem zaczal na mnie machac Chyba mialem wypisane na twarzy, ze nie ogarniam.
Potem torche spokoju w autokarze. Dojazd na centralna stacje. Troche stresu z metrem. Najbardziej sie najadlem fobicznego strachu jak mi torba podrozna utknela miedzy barierkami, ktore sie tylko na chwile poluzowuja jak skasujesz bilet.
To byl jedyny dzien jak tam bylem kiedy lalo jak z cebra. Wiec przemoczony jak znalazlem wlasciwy adres juz sie dlugo nie zastanawialem i mimo sporego leku zadzwonilem do mojego przyszlego gospodarza. Dobrze, ze byl kawalerem bo chyba rodziny obcej bym nie zniosl.
Reszta dnia to byl koszmar. Lezalem zrozpaczony tam na wyrze w pokoju, ktory dostalem i sie zastanawialem jak ja wytrzymam tu 2 tygodnie. Noc byla jeszcze gorsza bo spanie nie bylo mozliwe w obliczu pierwszego dnia kursu nazajutrz. Liczenie minut az Wloch zapuka i powie mi, ze czas wstawac bylo straszne.
I ostatnia sprawa. To oczywiscie troche sie pogubilem i spoznilem w poszukiwaniu szkoly. Niezle wtedy panikowalem i juz mi lataly po glowie takie mysli, ze przez te 2 tygodnie nie bede chodzil na ten kurs a wymysle jakas scieme dla tych co ten wyjazd finansowali. I znowu cud. Jak stalem pod wlasciwym budynkiem i juz zbieralem sie zeby dalej szukac jakas Ukrainka do mnie zagadala czy ja nie do tej szkoly i mi pokazala ze tu sie winda wjezdza. Znowu mialem chyba wypisane na twarzy ze nie ogarniam i trzeba mi pomoc
No i pozostalo wziac gleboki oddech i wejsc do sali, w ktorej siedzialo juz pare osob. Jakos sie udalo.
Potem juz bylo tylko z gorki. Bardzo fajny kurs, szybko sie zakumplowalem z Wlochem z ktorym mieszkalem, nauczylem sie poruszac po miescie i sporo zwiedzilem. Nawet kupilem bilet i poszedlem na mecz ligi mistrzow na San Siro.