15 Sty 2010, Pią 18:53, PID: 193395
Ja w najcięższych momentach depresji odczuwałem trudne do opisania wrażenie, jakby mnie coś łaskotało w kościach. Jakby ktoś przeze mnie przepuszczał prąd albo jakbym się palił od środka zimnym ogniem. Najgorsze było to, że było kompletnie jednostajne i w ogóle się nie zmieniało. Kiedy odczuwa się ból fizyczny, można np. ukłuć się szpilką, przez chwilę poczuć silniejszy ból a po chwili słabszy. A to było absolutnie niewrażliwe na jakiekolwiek fizyczne doznania ani nawet myśli. Po prostu jednostajne, nieskończone cierpienie w czystej postaci, bez żadnej struktury, kwintesencja zła.
Na szczęście mi przeszło .
Na szczęście mi przeszło .