09 Kwi 2009, Czw 22:12, PID: 139438
No właśnie, jeśli się wierzy...
Skoro już mój skromny temat został odświeżony, to powiem Wam, że byłam w końcu zarówno u psychologa, jak i u psychiatry. Na każdą wizytę, a było ich już sporo, brałam ze sobą pamiętnik, ale nigdy nie byłam zmuszona go wykorzystać. Okazuje się, że bez ściągi również potrafię mówić o swoich problemach i o tym, co mnie męczy i wpędza w dolinę rozpaczy i beznadziei.
Teraz opisuję sobie w pamiętniku kolejne sesje terapeutyczne. Myślę, że dużo mi to daje.
Skoro już mój skromny temat został odświeżony, to powiem Wam, że byłam w końcu zarówno u psychologa, jak i u psychiatry. Na każdą wizytę, a było ich już sporo, brałam ze sobą pamiętnik, ale nigdy nie byłam zmuszona go wykorzystać. Okazuje się, że bez ściągi również potrafię mówić o swoich problemach i o tym, co mnie męczy i wpędza w dolinę rozpaczy i beznadziei.
Teraz opisuję sobie w pamiętniku kolejne sesje terapeutyczne. Myślę, że dużo mi to daje.