15 Sie 2014, Pią 1:34, PID: 407362
To pewnie banał, ale może brak umiejętności rozmowy, nawiązywania kontaktu, wynika(przynajmniej w niektórych przypadkach) z nadmiernych oczekiwań i wymagań wobec siebie (i innych)?
Całkiem swobodnie rozmawiam na tematy "filozoficzno"-teoretyczne. Ze znajomymi, których też wciągały takie rozważania, potrafiliśmy dyskutować do późnej nocy. Co innego zwykła, codzienna rozmowa. Czasem nie wiem nawet kiedy powiedzieć "dzień dobry", "dziękuję" - albo za długo się zastanawiam czy to na pewno dobry moment, albo przypominam sobie po czasie, kiedy emocje opadną. W pracy często na jakąś słowną zaczepkę odpowiadam tylko głupim uśmieszkiem. Na pytania, przytakuje, kiwam głową, wiem że ani nikt mnie nie usłyszy, jeśli powiedział bym coś więcej, ani nie będzie zainteresowany moją odpowiedzią(bo byłaby mało praktyczna).
Prawdziwe znajomości opierają się chyba na działaniu, rozmawia się o tym co się robiło albo o tym co się będzie robiło. Taką mam teorię
Całkiem swobodnie rozmawiam na tematy "filozoficzno"-teoretyczne. Ze znajomymi, których też wciągały takie rozważania, potrafiliśmy dyskutować do późnej nocy. Co innego zwykła, codzienna rozmowa. Czasem nie wiem nawet kiedy powiedzieć "dzień dobry", "dziękuję" - albo za długo się zastanawiam czy to na pewno dobry moment, albo przypominam sobie po czasie, kiedy emocje opadną. W pracy często na jakąś słowną zaczepkę odpowiadam tylko głupim uśmieszkiem. Na pytania, przytakuje, kiwam głową, wiem że ani nikt mnie nie usłyszy, jeśli powiedział bym coś więcej, ani nie będzie zainteresowany moją odpowiedzią(bo byłaby mało praktyczna).
Prawdziwe znajomości opierają się chyba na działaniu, rozmawia się o tym co się robiło albo o tym co się będzie robiło. Taką mam teorię