27 Wrz 2012, Czw 19:38, PID: 318140
polygonW - nie do końca o to mi chodziło, a przynajmniej na początku. Niczego nie rozpamiętuję i nie boję się, że czegoś będę żałować potem. Ani też tego, jak na mnie patrzą, wyleczyłam się z takiego "poczucia winy". Jestem zdania, że ktoś kto ma jakieś zasady, które zdarzyło mu się złamać powinien umieć przyznać, że źle zrobił, a nie tłumaczyć się przed sobą, wymyślać wymówki i usprawiedliwienia, tylko po to żeby się dobrze czuć. I mówię tu raczej o ogólnych zasadach, typu nie zdradzę swojego partnera bo to ohydne, nie zaniedbam rodziny bo ją kocham itd. No, chyba że ktoś wymyślił sobie bardzo szczegółowe zasady.
Nie lubię pobłażania sobie, to chyba największa słabość człowieka. Jeśli miałabym przejąć się tym co ktoś mi radzi, to wolę, żeby mnie trzepnął w głowę i powiedział "ej! nic się nie stało" (chociaż w moim mniemaniu stało się i to dużo), niż "wiesz co, zastanów się lepiej nad sobą, bo nie jestem pewien czy nie błądzisz".
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam Twoją wypowiedź
W każdym razie, czasem słońce czasem deszcz i tak jest zdrowo
Nie lubię pobłażania sobie, to chyba największa słabość człowieka. Jeśli miałabym przejąć się tym co ktoś mi radzi, to wolę, żeby mnie trzepnął w głowę i powiedział "ej! nic się nie stało" (chociaż w moim mniemaniu stało się i to dużo), niż "wiesz co, zastanów się lepiej nad sobą, bo nie jestem pewien czy nie błądzisz".
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam Twoją wypowiedź
W każdym razie, czasem słońce czasem deszcz i tak jest zdrowo