07 Lip 2012, Sob 21:07, PID: 307559
Mógłbym po części podpisać się pod postem Stacha. Czuje spokój właściwie tylko wtedy, gdy nei obchodzi mnei kompletnie nic i nic nie irytuje. Nawet teraz, gdy siedzę w domu, tak się nie czuję. raz, ze od pewnego czasu irytuje mnie obecność matki, dwa, za oknem drą ryja jakieś bachory (bez przerwy!), trzy - juz nic mnie nie "kręci" i nic nie daje złudzen, ze robię coś ciekawego. więc w tym stanie totalnej izolacji i świętego spokoju pewnie bym położył się spać. Przecież gdy właczę komputer, ujawniaja sie zwykle natrętne mysli i z relaksu i nraku napięcia nic nie wychodzi....
A z drugiej strony, czasem, gdy chodzę gdzieś po mieście czy tam jakimś sklepie, też czuję sie jakby wolny, swobodny, stres sie zmniejsza... Gorze, gdy to chodzenie wiąze sie z szukaniem posród tysiaca łąchów czegoś ciekawego... chpociaż ostatnio i to mi wychodziło.
Ale generalnie - gdybym znowu zaczął studia, musiał iść do rpacy, odnaleźć sie w wśród nowych, obcych ludzi, i nie zesrać się przed nimi ze strachu... Ja chyba nei potrafię już pozbyć sie napięcia... Czy ja andaję się jeszcze do życia w społeczeństwie?
A z drugiej strony, czasem, gdy chodzę gdzieś po mieście czy tam jakimś sklepie, też czuję sie jakby wolny, swobodny, stres sie zmniejsza... Gorze, gdy to chodzenie wiąze sie z szukaniem posród tysiaca łąchów czegoś ciekawego... chpociaż ostatnio i to mi wychodziło.
Ale generalnie - gdybym znowu zaczął studia, musiał iść do rpacy, odnaleźć sie w wśród nowych, obcych ludzi, i nie zesrać się przed nimi ze strachu... Ja chyba nei potrafię już pozbyć sie napięcia... Czy ja andaję się jeszcze do życia w społeczeństwie?