25 Lut 2013, Pon 22:35, PID: 340741
Pierwszy raz zajrzałem na to forum w sumie myślę że jestem lekko nieśmiały
ale nie dlatego się tu zarejestrowałem. Otóż gdy wychodzę rano do szkoły, gimnazjum czuje jakby lekkie otępienie? tak, chyba tak mogę to nazwać. Może to z tego powodu że czuje bezsens chodzenia do szkoły ściślej edukacji.
Do szkoły mam dość daleko jednak gdy pojadę skuterem lub pójde na piechotę to dziwne ale daje mi to poczucie hhmm wolności, wtedy ogólnie jest inaczej nie ma tego zjawiska.
Jednak najbardziej przeszkadza mi to co dzieje się ze mną od 11-12 godziny do momentu przyjścia do domu. Na twarzy mam cały czas uśmiech i czuje się wtedy pusty w środku, bez empatii, odczuwania emocji. To bardzo przeszkadza, przez to nie mogę też się skupić na lekcji, najczęściej olewam wtedy to co mówią nauczyciele, to co każą nam robić. Czuje totalny bezsens nauki ale też chyba głębiej brak potrzeby jakiegokolwiek działania. Czasem myśle że pomógł by zimny przysznic, chłodne ubranie() lub wiatr, prędkość jakkolwiek odczuwana. Ten stan, myśli są takie ciężkie, i ten jakby brak kontaktu z wyższymi stanami świadomości. Teraz śmiech już mi tak nie przeszkadza, koledzy się przyzwyczaili, nauczyciele mają mnie za świra.
Najgorzej jest ok. godziny 1 do tego jak przyjdę do domu, koledzy często mówią że wyglądam jak "przyćpany", a ja jestem po prostu zmęczony, białki oczne mam szare skórę suchą jednak to wcale nie jest fajne. Gdy przyjdę do domu, padam z nóg, leże w swoim pokoju, myślę.. nawet nie zauważam gdy mija pół godziny, czasem dłużej i wszystko przechodzi znowu czuje się normalnie. Też nie raz chciało mi się śmiać na apelu, nie raz musiałem się tłumaczyć, to bardzo przeszkadza w życiu, ale jeszcze gorsze jest to co dzieje się wtedy w środku.
W dni w które chodzę do szkoły mam tak prawie codziennie, w weekendy nigdy, w czasie wakacji, ferii raz na kilka/kilkanaście dni.
Jest jeden pozytywny skutek, myślę że to z tej samej przyczyny, czasem raz na kilka tygodni w piątek po lekcjach mam tak że nie muszę myśleć co mówię, staje się wręcz ekstrawertykiem, ze wszystkimi rozmawiam, nie muszę szukać tematów. To chyba jedno z przyjemniejszych uczuć- mówić coś i czuć że mówisz coś fajnego i wszyscy cię słuchają. Wtedy też potrafię nawet w lecie zasnąć po południu na 2 godziny, spać takim snem że nawet jak nie chce to głowa sama opada- w sumie to dość przyjemne. Wtedy też chociaż mam problemy z zasypianiem i chodzę późno spać kładę się spać o 9 i odrazu zasypiam a przy tym czuje jakbym pływał, kołysał się. W te piątki też chce mi się słuchać spokojnego rocka. Gdy jadę samochodem to czuje jakbym latał. Jednak ten stan świadomości nie rekompensuje codziennej głupawki, gdyby można się było tego pozbyć..
Dziękuję jeśli przeczytałeś ten tekst, ciężko to było napisać krócej. Zauważyłem że na tym forum jest dużo mądrych ludzi, dużo ludzi z podobnym problemem, gdyby ktoś wiedział jak mogę się tego pozbyć...
Proszę o pomoc
ale nie dlatego się tu zarejestrowałem. Otóż gdy wychodzę rano do szkoły, gimnazjum czuje jakby lekkie otępienie? tak, chyba tak mogę to nazwać. Może to z tego powodu że czuje bezsens chodzenia do szkoły ściślej edukacji.
Do szkoły mam dość daleko jednak gdy pojadę skuterem lub pójde na piechotę to dziwne ale daje mi to poczucie hhmm wolności, wtedy ogólnie jest inaczej nie ma tego zjawiska.
Jednak najbardziej przeszkadza mi to co dzieje się ze mną od 11-12 godziny do momentu przyjścia do domu. Na twarzy mam cały czas uśmiech i czuje się wtedy pusty w środku, bez empatii, odczuwania emocji. To bardzo przeszkadza, przez to nie mogę też się skupić na lekcji, najczęściej olewam wtedy to co mówią nauczyciele, to co każą nam robić. Czuje totalny bezsens nauki ale też chyba głębiej brak potrzeby jakiegokolwiek działania. Czasem myśle że pomógł by zimny przysznic, chłodne ubranie() lub wiatr, prędkość jakkolwiek odczuwana. Ten stan, myśli są takie ciężkie, i ten jakby brak kontaktu z wyższymi stanami świadomości. Teraz śmiech już mi tak nie przeszkadza, koledzy się przyzwyczaili, nauczyciele mają mnie za świra.
Najgorzej jest ok. godziny 1 do tego jak przyjdę do domu, koledzy często mówią że wyglądam jak "przyćpany", a ja jestem po prostu zmęczony, białki oczne mam szare skórę suchą jednak to wcale nie jest fajne. Gdy przyjdę do domu, padam z nóg, leże w swoim pokoju, myślę.. nawet nie zauważam gdy mija pół godziny, czasem dłużej i wszystko przechodzi znowu czuje się normalnie. Też nie raz chciało mi się śmiać na apelu, nie raz musiałem się tłumaczyć, to bardzo przeszkadza w życiu, ale jeszcze gorsze jest to co dzieje się wtedy w środku.
W dni w które chodzę do szkoły mam tak prawie codziennie, w weekendy nigdy, w czasie wakacji, ferii raz na kilka/kilkanaście dni.
Jest jeden pozytywny skutek, myślę że to z tej samej przyczyny, czasem raz na kilka tygodni w piątek po lekcjach mam tak że nie muszę myśleć co mówię, staje się wręcz ekstrawertykiem, ze wszystkimi rozmawiam, nie muszę szukać tematów. To chyba jedno z przyjemniejszych uczuć- mówić coś i czuć że mówisz coś fajnego i wszyscy cię słuchają. Wtedy też potrafię nawet w lecie zasnąć po południu na 2 godziny, spać takim snem że nawet jak nie chce to głowa sama opada- w sumie to dość przyjemne. Wtedy też chociaż mam problemy z zasypianiem i chodzę późno spać kładę się spać o 9 i odrazu zasypiam a przy tym czuje jakbym pływał, kołysał się. W te piątki też chce mi się słuchać spokojnego rocka. Gdy jadę samochodem to czuje jakbym latał. Jednak ten stan świadomości nie rekompensuje codziennej głupawki, gdyby można się było tego pozbyć..
Dziękuję jeśli przeczytałeś ten tekst, ciężko to było napisać krócej. Zauważyłem że na tym forum jest dużo mądrych ludzi, dużo ludzi z podobnym problemem, gdyby ktoś wiedział jak mogę się tego pozbyć...
Proszę o pomoc