21 Sie 2012, Wto 15:15, PID: 313264
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Sie 2012, Wto 15:27 przez BlankAvatar.)
coz, jesli pisze za ostro, to nieprzejemne 'zakochiwanie sie bezmozgowo' zmienmy na 'niedojrzale'. a zgryzliwosc to juz moj bagaz, z ktorym tez bede musial sobie poradzic. przepraszam jesli cos co napisalem dotknelo cie bolesnie.
przyklad z gwalcicielem jest skrajny, a jesli mial sprowokowac, to do myslenia wlasnie.
moglibysmy uzyc jakiegos subtelniejszego, ale wtedy musielibysmy zagmatwac sie w masie roznych mozliwosci, tak jak z egoista, ktory moze okazac sie zly do zwiazku, ale mozliwe, ze bedzie ok. z gwlacicielem nie mielismy takiego problemu. choc to skrajnosc -czyli uproszczenie- to calkiem wygodne na potrzeby dyskusji.
co do odbierania egoizmu czy wybuchowosci jako plusow, to tez jest zastanawiajace skad takie pomysly w glowie u niektorych ludzi - i ze to nadaje sie do korekty.
a ze swiat jest bardziej skomplikowany i ludzie pokazuja sie z lepszej strony na poczatku, to tez niefajne, ale to tym bardziej zmusza do swiadomego poruszania sie po zyciu. no bo ostatecznie, to jest sie samemu odpowiadzialnym za siebie. tak to wyglada i nic sie na to nie poradzi.
co do apelu o to by 'kazdy pozwolil sobie na mlodziencze zauroczenie' (rozumiem, ze zwracasz sie do kazdego, czyli do 30-latkow rowniez, a nie tylko uzytkownikow w wieku 15-tu lat, jesli uwazasz ze wkladam ci jakies slowa w usta, to precyzuj co masz na mysli) nadal uwazam za pozbawiony sensu, albo nawet szkodliwy. dzieciece zakochanie wynika jedynie z niedojrzalosci, tych ktorzy sie zakochuja, a nie, ze to jakis szczegolnie piekne i istotne przezycie, ktore jest do czegos niezbedne. no chyba, ze do uczenia sie na bledach.
tak jak wspomnialem, ta niedojrzala (czy neurotyczna) milosc rozni sie od tej dojrzalej chocby poziomem samoswiadomosci. mimo iz uczucie zalewa (czy pozbawia zdrowych zmyslow - jak dowodza badania) to dojrzalszy czlowiek, wiedzac o tym, probuje konfrontowac swoje uczucia z rzeczywistoscia.
chyba w ogole, na tym dojrzalosc polega, ze pomiedzy rozumem, a uczuciami jest zachowana dynamiczna rownowaga, laczenie obu pozwala na pelniejsze doswiadczanie, nie wspominajac ze tez jest zdrowsze. zycie bez emocji jest puste, ale zycie podyktowane jedynie emocjami to niedojrzalosc (zeby nie uzyc bardziej dosadnego slowa).
i cala ta dyskusja sprowadza sie do tego, ze skoro zycie jest tak nieprzewidywalne i skomplikowane -jak sama po raz kolejny przypominasz- to tym bardziej nie ma co sie pchac w relacje z 'mezczyznami nienadajacymi sie do zwiazku', by sobie jeszcze nie utrudniac.
i po to sa takie tematy, dyskusje, poradniki o zwiazkach czy tam psycholog, by pomagaly sie w tym poruszac, bo zyczenie kazdemu, by pozwolil sobie na 'nieswiadome pakowanie sie w zwiazek, gdy sie zakocha' zdaje sie byc malo roztropne.
ja bym wolal zyczyc, by kazdy sie 'zakochiwal z glowa'.
przyklad z gwalcicielem jest skrajny, a jesli mial sprowokowac, to do myslenia wlasnie.
moglibysmy uzyc jakiegos subtelniejszego, ale wtedy musielibysmy zagmatwac sie w masie roznych mozliwosci, tak jak z egoista, ktory moze okazac sie zly do zwiazku, ale mozliwe, ze bedzie ok. z gwlacicielem nie mielismy takiego problemu. choc to skrajnosc -czyli uproszczenie- to calkiem wygodne na potrzeby dyskusji.
co do odbierania egoizmu czy wybuchowosci jako plusow, to tez jest zastanawiajace skad takie pomysly w glowie u niektorych ludzi - i ze to nadaje sie do korekty.
a ze swiat jest bardziej skomplikowany i ludzie pokazuja sie z lepszej strony na poczatku, to tez niefajne, ale to tym bardziej zmusza do swiadomego poruszania sie po zyciu. no bo ostatecznie, to jest sie samemu odpowiadzialnym za siebie. tak to wyglada i nic sie na to nie poradzi.
co do apelu o to by 'kazdy pozwolil sobie na mlodziencze zauroczenie' (rozumiem, ze zwracasz sie do kazdego, czyli do 30-latkow rowniez, a nie tylko uzytkownikow w wieku 15-tu lat, jesli uwazasz ze wkladam ci jakies slowa w usta, to precyzuj co masz na mysli) nadal uwazam za pozbawiony sensu, albo nawet szkodliwy. dzieciece zakochanie wynika jedynie z niedojrzalosci, tych ktorzy sie zakochuja, a nie, ze to jakis szczegolnie piekne i istotne przezycie, ktore jest do czegos niezbedne. no chyba, ze do uczenia sie na bledach.
tak jak wspomnialem, ta niedojrzala (czy neurotyczna) milosc rozni sie od tej dojrzalej chocby poziomem samoswiadomosci. mimo iz uczucie zalewa (czy pozbawia zdrowych zmyslow - jak dowodza badania) to dojrzalszy czlowiek, wiedzac o tym, probuje konfrontowac swoje uczucia z rzeczywistoscia.
chyba w ogole, na tym dojrzalosc polega, ze pomiedzy rozumem, a uczuciami jest zachowana dynamiczna rownowaga, laczenie obu pozwala na pelniejsze doswiadczanie, nie wspominajac ze tez jest zdrowsze. zycie bez emocji jest puste, ale zycie podyktowane jedynie emocjami to niedojrzalosc (zeby nie uzyc bardziej dosadnego slowa).
i cala ta dyskusja sprowadza sie do tego, ze skoro zycie jest tak nieprzewidywalne i skomplikowane -jak sama po raz kolejny przypominasz- to tym bardziej nie ma co sie pchac w relacje z 'mezczyznami nienadajacymi sie do zwiazku', by sobie jeszcze nie utrudniac.
i po to sa takie tematy, dyskusje, poradniki o zwiazkach czy tam psycholog, by pomagaly sie w tym poruszac, bo zyczenie kazdemu, by pozwolil sobie na 'nieswiadome pakowanie sie w zwiazek, gdy sie zakocha' zdaje sie byc malo roztropne.
ja bym wolal zyczyc, by kazdy sie 'zakochiwal z glowa'.