04 Wrz 2011, Nie 20:23, PID: 270132
Tak, to okropna rzecz Jeśli o mnie chodzi, to nie dość, że cichy głos i wada wymowy, to jeszcze dochodzą problemy z wypowiedzeniem kilku zdań bez zająknięcia. Też zazwyczaj w trakcie rozmowy odczuwam straszną pustkę, nie wiem, co powiedzieć, a kiedy udaje mi się zebrać myśli, rozmowa już zostaje skierowana na inne tory
Kojarzycie pisarkę Dorotę Masłowską? Oglądąłam kiedyś program tv z nią w roli głównej, w którym kompletnie nie potrafiła się wypowiedzieć i powiedziała wtedy, że "nie umie jednocześnie mówić i myśleć". Coś w tym jest, mogę się pod tym podpisać.
Najlepsze, że nawet we śnie tak mówię Tzn ostatnio miałam bardzo realistyczny sen, w którym z komś rozmawiałam, i mówiłam dokładnie tak, jak na codzień. Czyli zacinałam się, jąkałam, nie wiedziałam, co powiedzieć i w którą stronę patrzeć.
Co pomaga... nie wiem. Sądzę, że czytanie powoli, na głos, z modulacją głosu może trochę pomóc na jąkanie i zacinanie się w rozmowie. Przynajmniej od tego zaczyna się terapia Richardsa. Zresztą, u siebie też zauważyłam poprawę kiedy to praktykowałam.
Miałam też kiedyś pomysł (ale go nie wypróbowałam), żeby opowiadać coś na głos. Najlepiej komuś, ale jeśli brak cierpliwego słuchacza, to choćby samemu sobie. Np. opowiedzieć na głos treść przeczytanej książki czy obejrzanego filmu.
Kojarzycie pisarkę Dorotę Masłowską? Oglądąłam kiedyś program tv z nią w roli głównej, w którym kompletnie nie potrafiła się wypowiedzieć i powiedziała wtedy, że "nie umie jednocześnie mówić i myśleć". Coś w tym jest, mogę się pod tym podpisać.
Najlepsze, że nawet we śnie tak mówię Tzn ostatnio miałam bardzo realistyczny sen, w którym z komś rozmawiałam, i mówiłam dokładnie tak, jak na codzień. Czyli zacinałam się, jąkałam, nie wiedziałam, co powiedzieć i w którą stronę patrzeć.
Co pomaga... nie wiem. Sądzę, że czytanie powoli, na głos, z modulacją głosu może trochę pomóc na jąkanie i zacinanie się w rozmowie. Przynajmniej od tego zaczyna się terapia Richardsa. Zresztą, u siebie też zauważyłam poprawę kiedy to praktykowałam.
Miałam też kiedyś pomysł (ale go nie wypróbowałam), żeby opowiadać coś na głos. Najlepiej komuś, ale jeśli brak cierpliwego słuchacza, to choćby samemu sobie. Np. opowiedzieć na głos treść przeczytanej książki czy obejrzanego filmu.