28 Lis 2011, Pon 2:29, PID: 281283
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Lis 2011, Wto 21:02 przez Czerwiec.)
Witaj Bolos!
To już prawie pół roku odkąd napisałeś o sobie,mam nadzieję,że jeszcze tu zaglądasz.Czytając twój post miałem wrażenie jakbym czytał o sobie z przed paru "dobrych" lat, a były to ciężkie lata,ważne jest jednak to czego się w tym czasie nauczyłem.
Pamiętam jak pełzałem na czworakach w mojej chorobie nie mając dość właściwej pomocy nawet od fachowców w tamtym czasie.Rozumiesz,że u nas facetów,to albo jest coś białe, albo czarne.Dziś jestem szczęśliwym mężem i ojcem,zawdzięczam to mojej Wierze,ale także pewnej świadomości,którą nabyłem,nic z pogranicza parapsychologii,wręcz odwrotnie. Czułem się gorszy od innych mężczyzn z wielu powodów o których tu nie jestem w stanie napisać, świadomość tego stanu tego ducha okazała się kluczowa do rowiązania wielu problemów. Jakbym wewnątrz siebie był chłopcem,a miałem już wówczas 25 lat,kiedy pojawiły się u mnie pierwsze wyobrażenia homoseksualne,
które spadły na mnie jak grom z jasnego nieba i wywróciły mój świat do góry nogami.Oczywiście,że miałem już ukształtowaną heteroseksualną orientację,ale tu doznawałem zawodów,do tego prowadziłem dość rozwiązłe życie ,które zamiast dodawać mi poczucia męskości wpędzały mnie w jeszcze większe zakręty z których nie potrafiłem się wydostać.Lęk,depresja ,poczucie winy i wstyd nie dawały mi żyć i powodowały u mnie totalna alienacja od otoczenia.Nie bałem się aż tak tego,że zostanę gejem,ale że inni ludzie z mojego otoczenia będą mnie za takiego uważać,gdyż w głębi duszy wiedziałem kim jestem,a raczej kim chciałbym być,mianowicie,silnym psychicznie mężczyzną,który potrafi sobie dać radę,u którego boku powinna być dobra,mądra i najlepiej urocza niewiasta.Jak daleko byłem wówczas od tego ideału nie wiedziałem,na prawdę bardzo cierpiałem,będąc odbierany za homo i jak odsuwali się ode mnie przyjaciele,mój stary świat zawalił się.Całą swoją uwagę poświecałem wówczas ratowaniem resztek męskiego honoru przez zakładanie maski,która kosztowała mnie zbyt wiele utraconego zdrowia.Nie wiem kiedy nastąpił punkt zwrotny,to był chyba długotrwały proces w którym przestalem się tak bardzo starać o mój wizerunek,a zacząłem robić coś praktycznego,sensownego w życiu dla swojej przyszłości,nawiasem pisząc to było bardzo męskie doświadczenie i droga poszukiwania samego siebie. Gdzieś, kiedyś straciłem kontakt z rzeczywistością,chyba przez poczucie fałszywej męskości jaką "zdobywałem " na przykład przez zaliczanie ulicznych panienek.Uważam to za straszny nałóg,w moim przypadku przerwany przez chorobę nerwową,tak więc siła wyższa.Gdybym mógł polecić jakąś książkę, choć mój brak pokory nie pozwalał mi jej przeczytać wiele lat wcześniej,co z pewnościę zaoszczędziłoby mi wielu cierpień,to wymieniłbym "Podróż ku pełnej męskości"Alana Medingera. Powodzenia!!!
To już prawie pół roku odkąd napisałeś o sobie,mam nadzieję,że jeszcze tu zaglądasz.Czytając twój post miałem wrażenie jakbym czytał o sobie z przed paru "dobrych" lat, a były to ciężkie lata,ważne jest jednak to czego się w tym czasie nauczyłem.
Pamiętam jak pełzałem na czworakach w mojej chorobie nie mając dość właściwej pomocy nawet od fachowców w tamtym czasie.Rozumiesz,że u nas facetów,to albo jest coś białe, albo czarne.Dziś jestem szczęśliwym mężem i ojcem,zawdzięczam to mojej Wierze,ale także pewnej świadomości,którą nabyłem,nic z pogranicza parapsychologii,wręcz odwrotnie. Czułem się gorszy od innych mężczyzn z wielu powodów o których tu nie jestem w stanie napisać, świadomość tego stanu tego ducha okazała się kluczowa do rowiązania wielu problemów. Jakbym wewnątrz siebie był chłopcem,a miałem już wówczas 25 lat,kiedy pojawiły się u mnie pierwsze wyobrażenia homoseksualne,
które spadły na mnie jak grom z jasnego nieba i wywróciły mój świat do góry nogami.Oczywiście,że miałem już ukształtowaną heteroseksualną orientację,ale tu doznawałem zawodów,do tego prowadziłem dość rozwiązłe życie ,które zamiast dodawać mi poczucia męskości wpędzały mnie w jeszcze większe zakręty z których nie potrafiłem się wydostać.Lęk,depresja ,poczucie winy i wstyd nie dawały mi żyć i powodowały u mnie totalna alienacja od otoczenia.Nie bałem się aż tak tego,że zostanę gejem,ale że inni ludzie z mojego otoczenia będą mnie za takiego uważać,gdyż w głębi duszy wiedziałem kim jestem,a raczej kim chciałbym być,mianowicie,silnym psychicznie mężczyzną,który potrafi sobie dać radę,u którego boku powinna być dobra,mądra i najlepiej urocza niewiasta.Jak daleko byłem wówczas od tego ideału nie wiedziałem,na prawdę bardzo cierpiałem,będąc odbierany za homo i jak odsuwali się ode mnie przyjaciele,mój stary świat zawalił się.Całą swoją uwagę poświecałem wówczas ratowaniem resztek męskiego honoru przez zakładanie maski,która kosztowała mnie zbyt wiele utraconego zdrowia.Nie wiem kiedy nastąpił punkt zwrotny,to był chyba długotrwały proces w którym przestalem się tak bardzo starać o mój wizerunek,a zacząłem robić coś praktycznego,sensownego w życiu dla swojej przyszłości,nawiasem pisząc to było bardzo męskie doświadczenie i droga poszukiwania samego siebie. Gdzieś, kiedyś straciłem kontakt z rzeczywistością,chyba przez poczucie fałszywej męskości jaką "zdobywałem " na przykład przez zaliczanie ulicznych panienek.Uważam to za straszny nałóg,w moim przypadku przerwany przez chorobę nerwową,tak więc siła wyższa.Gdybym mógł polecić jakąś książkę, choć mój brak pokory nie pozwalał mi jej przeczytać wiele lat wcześniej,co z pewnościę zaoszczędziłoby mi wielu cierpień,to wymieniłbym "Podróż ku pełnej męskości"Alana Medingera. Powodzenia!!!