02 Sie 2011, Wto 0:02, PID: 265017
No dobra, aż tak się nie rozpisałam
A więc, więcej wiary w siebie, ale takie prawdziwej, płynącej z wnętrza i będzie dobrze
Ja co prawda, dalej walczę z samotnością (od 2,5 roku), są amanci, jeden trwa od roku (fajny facet, podróżnik) i nie ustępuje i gdyby ten rok, nie był dla mnie taki "mało łaskawy" i gdyby ta fobia nie przybrała na sile, to może sama bym nie była. Może przełamałabym swój strach.
Wracając na chwilę do drugiego aspektu, to też zauważyłam, że coraz bardziej dostrzegam w ludziach "inność" i nie tą pozytywną, ale właśnie tą negatywną.
Dopiero teraz dochodzi do mnie, że jestem otoczona głównie ludźmi, którym ja muszę wybaczyć wiele, bo taka ze mnie oaza spokoju i kraina łagodności, ale oni mi nie potrafią wybaczyć drobnych potknięć Kurcze, jakie to jest smutne!
Swangoz bardziej widzę ludzki egoizm, a także widzę, jakie role przybierają w większym towarzystwie...Zastanawiam się czy to jest po prostu jakieś zaburzenie percepcji wynikające z fobii czy też tak jest naprawdę.
A tak na koniec trochę offtopu - czasami czuję sie jak główny bohater filmu Bergmana, pt. "Tam gdzie rosną poziomki", szczególnie identyfikuję się z nim, gdy wypowiada początkową kwestię.
A więc, więcej wiary w siebie, ale takie prawdziwej, płynącej z wnętrza i będzie dobrze
Ja co prawda, dalej walczę z samotnością (od 2,5 roku), są amanci, jeden trwa od roku (fajny facet, podróżnik) i nie ustępuje i gdyby ten rok, nie był dla mnie taki "mało łaskawy" i gdyby ta fobia nie przybrała na sile, to może sama bym nie była. Może przełamałabym swój strach.
Wracając na chwilę do drugiego aspektu, to też zauważyłam, że coraz bardziej dostrzegam w ludziach "inność" i nie tą pozytywną, ale właśnie tą negatywną.
Dopiero teraz dochodzi do mnie, że jestem otoczona głównie ludźmi, którym ja muszę wybaczyć wiele, bo taka ze mnie oaza spokoju i kraina łagodności, ale oni mi nie potrafią wybaczyć drobnych potknięć Kurcze, jakie to jest smutne!
Swangoz bardziej widzę ludzki egoizm, a także widzę, jakie role przybierają w większym towarzystwie...Zastanawiam się czy to jest po prostu jakieś zaburzenie percepcji wynikające z fobii czy też tak jest naprawdę.
A tak na koniec trochę offtopu - czasami czuję sie jak główny bohater filmu Bergmana, pt. "Tam gdzie rosną poziomki", szczególnie identyfikuję się z nim, gdy wypowiada początkową kwestię.