25 Gru 2010, Sob 16:03, PID: 233332
shalafi napisał(a):Pani skończyła i powiedziała tak, że nie zrozumiałem. Ale coś w stylu "teraz jest panu lżej, będzie ładnie na święta". Już byłem gotów wyrzucić z siebie "na pewno będzie ładnie wyglądać na święta, a w ogóle to przyszedłem się ostrzyc, bo jutro mam galę". No żesz k***, nie mogę wiecznie siedzieć jak kołek i nie odzywać się do ludzi!!!!!! Nie tego od życia chcę!!! Ni ch**a... Wykrztusiłem jakieś "mhm", wstałem, zapłaciłem, życzyłem wesołych świąt, pożegnałem się i wyszedłem, a w środku we mnie aż się gotowało. Tak jak teraz, gdy to piszę. NIE ZROBIĘ NICZEGO, co w danym towarzystwie i danej sytuacji jest przez ludzi nieoczekiwane, co może być poddane ocenie. To jest dla mnie za wiele, bo somatyczne objawy związane z lękami, które wtedy się pojawiają, po prostu mi to uniemożliwiają.
Myślę że dużą częścią lęków jest założenie, że inne osoby cały czas nas oceniają, lustrują a najchętniej to krytykują. Sama jestem fobiczką i też często tak odczuwam.
A jednak, założę się że w 98% sytuacji jest inaczej - to znaczy, ludzie są tak zajęci swoimi myślami, że nie zauważają tak bardzo innych, i to że ktoś tam nic nie mówi, nie robi im różnicy (bo przecież powodów mogą być tysiące!!!) a już na pewno nikłe jest prawdopodobieńśtwo, że ktos pomyśli że ma do czynienia z fobikiem (zwłaszcza że u nas mało kto wie co to). Podobnie jest z odzywaniem się, te słowa jakoś przelatują przez głowy innych, i nawet jeśli powie się coś głupiego, to oni potem nie zastanawiają się nad tym, nie gadają o tym ani nie krytykują.
Myślę że ta obawa przed mówieniem jest powodowana przez wcześniejszy kontakt z garstką kretynów, którzy zachowywali się w krytyczny i wyśmiewczy sposób, a teraz to odczucie jest rzutowane na wszystkich ludzi.
Wczoraj dzieliłam się opłatkiem w całkiem mi nieznanej rodzinie (duży stres na początku), i chciałam ukuć wpierw jakąś regułkę życzeniową, ale potem dałam sobie spokój, byle coś tam powiedzieć. Bo co mam się przejmować? Ci ludzie i tak nie będą pamiętać co im się powie, no chyba że walnie się coś w stylu "poszlachtuję ci rodzinę" hehe. Więc świadomość tego dała mi jakieś wyluzowanie. I tak prawdopodobnie właśnie inni to postrzegają.