08 Wrz 2015, Wto 17:11, PID: 469658
Roza napisał(a):A ja dziś oglądam swoje zdjęcia i zastanawiam się, czy kiedykolwiek zaakceptuję swoją twarz. Naprawdę przykro mi to mówić, ale nie znam nikogo brzydszego od siebie. Nie dość, że jestem brzydka, to muszę się męczyć z opuchniętą, dużą twarzą. Przecież prawie nie widać mi rzęs. W dodatku jestem tak strasznie mało kobieca... Co z tego, że ubiorę ładną sukienkę i szpilki, skoro wyglądam tak odpychająco z powodu mojej twarzy?
Siedzę sobie i płaczę. Chciałabym być choć trochę atrakcyjna. Choć trochę. Wstyd mi za siebie strasznie.
Hej, przecież masz zaburzenia na punkcie swojego wyglądu, dlatego nie możesz stwierdzić, że jesteś brzydka. Według swojej oceny nie wyglądasz dobrze, ale ta ocena nie jest obiektywna. Jestem pewien, że wiele osób Ci mówiło, ale wyglądasz dobrze/ładnie, ale ich słów już nie pamiętasz, Twoja podświadomość woli pamiętać te negatywne oceny, żeby zracjonalizować Twoje poczucie braku urody. Tak samo jak w życiu, nikt nie pamięta dnia, kiedy jadąc samochodem miał same zielone światła, ale o tym dniu, gdy za każdym razem świeciło mu się czerwone będzie opowiadać jeszcze wielu osobom.
Nawet, jeśli rzeczywiście byłoby tak (nikt z nas przecież nie może tego ocenić), że nie należysz do najpiękniejszych dziewczyn, to wydajesz się mega dobrą i wrażliwą osobą, a to jest znacznie cenniejsze od wyglądu. Miałem koleżankę, która wyglądem odstawała od powszechnie przyjętego kanonu piękna, a mimo tego miała niejednego wartościowego chłopaka, a aktualnie jest już zaręczona w wieku 21 lat. Dlatego, że jest dobrą osobą. Ludzie doceniają to bardziej niż piękną buzie.