16 Lis 2010, Wto 3:32, PID: 227876
Witam was serdecznie
Od pewnego czasu śledzę ten wątek i jestem nim szalenie zaintrygowana ponieważ, uswiadomiłam sobie, że to o czym tu piszecie,jest mi znane od dawna.
Borykam się z tym samym problemem,mianowicie nie potrafię stłumić odruchu który tak uprzykrza mi życie
Mowa tu oczywiście o wyciskaniu.Na codzień prawie z nikim o tym nie rozmawiam,jest to dla mnie niezwykle krępujaca sprawa,właściwie wie o tym tylko moj chłopak,z którym mieszkam wiec jest on w zasadzie jedynym swiadkiem moich"wyczynow"
Stąd pomysł by napisać tu na forum,gdzie anonimowość dodaje sporej odwagi. Doszło do tego,że stłukłam lustra w całym domu aby nie patrzeć na siebie,myślałam,że w ten sposób usunę to co uważałam za"zapalnik"moich zachowań czyli widok niedoskonałosci ,nawet drobnych zaskórnikow,czegokolwiek,niestety wraz ze zniknięciem luster nie zniknął też problem,znalazłam inne miejsca godne uwagi,nogi,brzuch głowa...
Probowałam naprawdę różnych metod aby coś z tym zrobić,odwracałam uwagę od swojego odbicia,obcinałam paznokcie przy samej skórze,wychodziłam do innych pomieszczeń,w ktorych nie było luster gdy nachodziła mnie chęć na wysickanie,pózniej odwiedziłam kosmetyczkę,która przez 2 godziny manualnie oczyszczała mi twarz,co było naprawdę nieprzyjemne,mysłałąm ze skoro zabieg był tak bolesny to odechce mi się dalszego katowania skóry w domu, niestety myliłam się... nie robiłam tego tylko przez 12 dni,w końcu poszłam do dermatologa aby ustalić dlaczego moja skora płata mi figle w postaci kaszki na twarzy.
Byłam przekonana,że jesli nie będę widzieć niedoskonałosci po stosowaniu antybiotykow przepisanych przez lekarza to problem sam się rozwiąze,niestety tak się nie stało...
Jestem niesamowicie wściekła na samą siebie,że nie mogę tego opanować,nie chcę się nad sobą użalać,ale czuje,że już nie daje sobie z tym rady,że to mnie przerasta i wygrywa ze mną
Dlatego jestem ciekawa czego probowaliście,żeby przestać?
Czy jest wsród was ktoś, kto konsultował się z psychologiem?
I czy ktoś uwolnił się od tego,jakkolwiek to nazywać nałogu?
pozdrawiam
Od pewnego czasu śledzę ten wątek i jestem nim szalenie zaintrygowana ponieważ, uswiadomiłam sobie, że to o czym tu piszecie,jest mi znane od dawna.
Borykam się z tym samym problemem,mianowicie nie potrafię stłumić odruchu który tak uprzykrza mi życie
Mowa tu oczywiście o wyciskaniu.Na codzień prawie z nikim o tym nie rozmawiam,jest to dla mnie niezwykle krępujaca sprawa,właściwie wie o tym tylko moj chłopak,z którym mieszkam wiec jest on w zasadzie jedynym swiadkiem moich"wyczynow"
Stąd pomysł by napisać tu na forum,gdzie anonimowość dodaje sporej odwagi. Doszło do tego,że stłukłam lustra w całym domu aby nie patrzeć na siebie,myślałam,że w ten sposób usunę to co uważałam za"zapalnik"moich zachowań czyli widok niedoskonałosci ,nawet drobnych zaskórnikow,czegokolwiek,niestety wraz ze zniknięciem luster nie zniknął też problem,znalazłam inne miejsca godne uwagi,nogi,brzuch głowa...
Probowałam naprawdę różnych metod aby coś z tym zrobić,odwracałam uwagę od swojego odbicia,obcinałam paznokcie przy samej skórze,wychodziłam do innych pomieszczeń,w ktorych nie było luster gdy nachodziła mnie chęć na wysickanie,pózniej odwiedziłam kosmetyczkę,która przez 2 godziny manualnie oczyszczała mi twarz,co było naprawdę nieprzyjemne,mysłałąm ze skoro zabieg był tak bolesny to odechce mi się dalszego katowania skóry w domu, niestety myliłam się... nie robiłam tego tylko przez 12 dni,w końcu poszłam do dermatologa aby ustalić dlaczego moja skora płata mi figle w postaci kaszki na twarzy.
Byłam przekonana,że jesli nie będę widzieć niedoskonałosci po stosowaniu antybiotykow przepisanych przez lekarza to problem sam się rozwiąze,niestety tak się nie stało...
Jestem niesamowicie wściekła na samą siebie,że nie mogę tego opanować,nie chcę się nad sobą użalać,ale czuje,że już nie daje sobie z tym rady,że to mnie przerasta i wygrywa ze mną
Dlatego jestem ciekawa czego probowaliście,żeby przestać?
Czy jest wsród was ktoś, kto konsultował się z psychologiem?
I czy ktoś uwolnił się od tego,jakkolwiek to nazywać nałogu?
pozdrawiam