22 Lip 2012, Nie 5:28, PID: 309692
Dobrze jest mówić dzień doby, ostatnio miałem zabawną sytuację ale muszę wam to opisać od podstaw żebyście mieli wgląd w sytuację.
Mianowicie sąsiedzi (zacni ludzie) mają firmę i sklep większość materiałów budowlanych składują na posesji gdzie znajduje się sklep. Ale brakuje im miejsca i drugą część składują na posesji gdzie znajduje się dom, zawalili tym cały plac i ogród tak że wogóle nie ma miejsca.
Tak się złożyło że chyba gdzieś w czwartek przyszła spora dostawa i nie mieli gdzie tego upchnąć.
Wstaję otwieram okno widzę jakiegoś człowieka paradującego mi kilka metrów przed oknami na garażu, ustawiał styropian do ociepleń na dachu. Oczom nie wierzę, po chwili skończył i odwrócił się w moją stronę a ja wypaliłem do niego dosyć głośno: dzień dobry!
Odpowiedział. Sądzę że musiał być dosyć zażenowany widząc mnie w oknie tak samo jak ja widziałem go na dachu z blachy falistej.
Poprawiło mi to wydarzenie humor na cały dzień
Na to że nabrałem odwagi na pewno wpłynęła służba wojskowa.
Niestety salutowanie i cała wiążąca się z tym szopka nie była zbyt przyjemna. Wiązało się to podjęciem odpowiednich działań takich jak przyjęcie odpowiedniego kroku na kilka metrów przed salutowaniem i prawidłowe ułożenie palców itd. gdyby było więcej okazji do tego można by się jakoś oswoić ale zdarzało się to na tyle rzadko że do samego końca służby czułem się niepewnie.
Do tego mogła by taka osoba wyższa stopniem zagaić rozmowę z jakiego dywizjonu jestem z jakiej baterii, kto jest dowódcą -.-
I trzeba by jej składac meldunek.
Takie dzień doby w wersji hard-core.
Odnoszę wrażenie że cały ten strach jest wyimaginowany i osoba z którą się przywitasz odpowie mechanicznie nawet się nad tym nie
zastanowiwszy.
Może warto się przełamać i też wyrobić sobie taka odpowiedz z automatu.
Nic się nie traci a można zyskać nieco satysfakcji.
Mianowicie sąsiedzi (zacni ludzie) mają firmę i sklep większość materiałów budowlanych składują na posesji gdzie znajduje się sklep. Ale brakuje im miejsca i drugą część składują na posesji gdzie znajduje się dom, zawalili tym cały plac i ogród tak że wogóle nie ma miejsca.
Tak się złożyło że chyba gdzieś w czwartek przyszła spora dostawa i nie mieli gdzie tego upchnąć.
Wstaję otwieram okno widzę jakiegoś człowieka paradującego mi kilka metrów przed oknami na garażu, ustawiał styropian do ociepleń na dachu. Oczom nie wierzę, po chwili skończył i odwrócił się w moją stronę a ja wypaliłem do niego dosyć głośno: dzień dobry!
Odpowiedział. Sądzę że musiał być dosyć zażenowany widząc mnie w oknie tak samo jak ja widziałem go na dachu z blachy falistej.
Poprawiło mi to wydarzenie humor na cały dzień
Na to że nabrałem odwagi na pewno wpłynęła służba wojskowa.
Niestety salutowanie i cała wiążąca się z tym szopka nie była zbyt przyjemna. Wiązało się to podjęciem odpowiednich działań takich jak przyjęcie odpowiedniego kroku na kilka metrów przed salutowaniem i prawidłowe ułożenie palców itd. gdyby było więcej okazji do tego można by się jakoś oswoić ale zdarzało się to na tyle rzadko że do samego końca służby czułem się niepewnie.
Do tego mogła by taka osoba wyższa stopniem zagaić rozmowę z jakiego dywizjonu jestem z jakiej baterii, kto jest dowódcą -.-
I trzeba by jej składac meldunek.
Takie dzień doby w wersji hard-core.
Odnoszę wrażenie że cały ten strach jest wyimaginowany i osoba z którą się przywitasz odpowie mechanicznie nawet się nad tym nie
zastanowiwszy.
Może warto się przełamać i też wyrobić sobie taka odpowiedz z automatu.
Nic się nie traci a można zyskać nieco satysfakcji.