05 Lut 2008, Wto 2:29, PID: 11792
Przebrnąłem przez ten wątek (pomijając niektóre z wymian zdań Zenitha z Michałem) i nasuęło mi się kilka wniosków.
Podziwiam Zenitha, bo wprowadził do tego forum trochę optymizmu. Szkoda, że tak bronicie się przed tym co ma do powiedzenia. Uważam, że każda metoda zieniająca schematy naszego myślenia jest dobra w walce z FS. Nie musimy dotrzeć do źródła naszych lęków. Musimy tylko poznać nasz schemat myślowy, który napędza FS. Nasz problem polega na tym, że skupiamy się na złych wspomnieniach i wyobrażeniach. Fakt, że często mięliśmy ich zdecydowaną przewagę. Jednak nie wierzę, że jest ktoś kto nie przeżył czegoś wesołego, radosnego, optymistycznego, napawającego nadzieją… Jeśli wtedy czuliśmy się dobrze, to możemy czuć się tak zdecydowanie częściej, jeśli nie przez większość czasu. Każda dobra chwila pokazuje nam, że nie jesteśmy trwale upośledzeni. Dlatego jestem przekonany, że FS możemy się trwale pozbyć, a nawroty powoduje obawa przed nimi…
FS to nasze przekonania, ale zmiana ich musi trwać, co najmniej kilka miesięcy i to pod warunkiem codziennej pracy z problemem. A oparciem tej pracy musi być sprawdzona terapia. Bardzo łatwo się zniechęcić nie widząc szybkiej poprawy, albo umniejszając znaczenie pojedynczych sukcesów, ale dobra terapia zawiera narzędzia na podtrzymanie ciągłości walki z FS.
I wcale nie musimy, jeśli z jakichś powodów nie chcemy lub nie możemy, korzystać z usług psychologa. Jak sobie samemu skutecznie pomóc próbuję pozbierać w wątku "samodzielna walka z FS" w podforum "Leki; leczenie; inne skuteczne metody leczenia fobii społecznej"
Podziwiam Zenitha, bo wprowadził do tego forum trochę optymizmu. Szkoda, że tak bronicie się przed tym co ma do powiedzenia. Uważam, że każda metoda zieniająca schematy naszego myślenia jest dobra w walce z FS. Nie musimy dotrzeć do źródła naszych lęków. Musimy tylko poznać nasz schemat myślowy, który napędza FS. Nasz problem polega na tym, że skupiamy się na złych wspomnieniach i wyobrażeniach. Fakt, że często mięliśmy ich zdecydowaną przewagę. Jednak nie wierzę, że jest ktoś kto nie przeżył czegoś wesołego, radosnego, optymistycznego, napawającego nadzieją… Jeśli wtedy czuliśmy się dobrze, to możemy czuć się tak zdecydowanie częściej, jeśli nie przez większość czasu. Każda dobra chwila pokazuje nam, że nie jesteśmy trwale upośledzeni. Dlatego jestem przekonany, że FS możemy się trwale pozbyć, a nawroty powoduje obawa przed nimi…
FS to nasze przekonania, ale zmiana ich musi trwać, co najmniej kilka miesięcy i to pod warunkiem codziennej pracy z problemem. A oparciem tej pracy musi być sprawdzona terapia. Bardzo łatwo się zniechęcić nie widząc szybkiej poprawy, albo umniejszając znaczenie pojedynczych sukcesów, ale dobra terapia zawiera narzędzia na podtrzymanie ciągłości walki z FS.
I wcale nie musimy, jeśli z jakichś powodów nie chcemy lub nie możemy, korzystać z usług psychologa. Jak sobie samemu skutecznie pomóc próbuję pozbierać w wątku "samodzielna walka z FS" w podforum "Leki; leczenie; inne skuteczne metody leczenia fobii społecznej"