31 Lip 2008, Czw 16:38, PID: 49560
Ja bym bardzo chciała mieć jedną taką osobę, którą mogłabym nazwać przyjacielem. Niestety działam na zasadzie "wszystko albo nic" i nie toleruję "mniejszych" znajomości. Poza tym sukcesywnie odpycham ludzi po bliższym, według mnie zbyt bliskim, poznaniu. Pisałam gdzieś o tym w temacie o płci przeciwnej
Mam na studiach jedną koleżankę, którą odpychałam w ten sposób wielokrotnie, nie odzywałam się wogóle przez tydzień, chociaż ona się do mnie "dobijała", ale nigdy jeszcze się ode mnie nie odwróciła i wytrzymała to wszystko, co jej zafundowałam. Mimo to nie jestem w stanie powierzyć jej którejś z moich tajemnic, i nie podzielę się np. muzyką (o, to u mnie drażliwy temat - jestem samolubna bardzo jeśli chodzi o Placebo), dlatego nie uważam jej za przyjaciółkę. Wogóle nie ufam kobietom, złe doświadczenia.
I to tyle z rachunku bliskich i dalszych znajomych. Bilans wyszedł na 1 koleżankę z uczelni. Słabiutko, bez fobii mogło być lepiej...
Mam na studiach jedną koleżankę, którą odpychałam w ten sposób wielokrotnie, nie odzywałam się wogóle przez tydzień, chociaż ona się do mnie "dobijała", ale nigdy jeszcze się ode mnie nie odwróciła i wytrzymała to wszystko, co jej zafundowałam. Mimo to nie jestem w stanie powierzyć jej którejś z moich tajemnic, i nie podzielę się np. muzyką (o, to u mnie drażliwy temat - jestem samolubna bardzo jeśli chodzi o Placebo), dlatego nie uważam jej za przyjaciółkę. Wogóle nie ufam kobietom, złe doświadczenia.
I to tyle z rachunku bliskich i dalszych znajomych. Bilans wyszedł na 1 koleżankę z uczelni. Słabiutko, bez fobii mogło być lepiej...