10 Cze 2010, Czw 12:37, PID: 209722
Super, że taki wątek się pojawił. Nawet nie wiedziałam, że jest coś, co się definiuje jako prokrastynacja. Ja to mam na pewno. Od dłuższego czasu zastanawiam się, co się dzieje, że nie mogę się uczyć mimo, że mam nóż na gardle i wkrótce po raz kolejny zawalę studia. A najlepsze jest to, że nauczyciele, wykładowcy czasem mi mówili, że jestem inteligentna itd. (odwrotnie do tego, co w domu), a ja nigdy w to nie wierzyłam. U mnie problem zaczął się na studiach. Jak się przyłożę to się okazuje, że jest dobrze i ludzie mnie chwalą, że dobrze. Ale na ogół odkładam na ostatnią chwilę i się okazuje, że dzień przed egzaminem jest już za późno, żeby się nauczyć. Już dwa razy (ostatnio wczoraj) wykładowcy mi mówili, żebym przyszła jak się nauczę (co oznacza, że mają mnie za lenia), a ja ze strachu odkładałam na ostatnią chwilę. Dzisiaj poszłam na kolejne zaliczenie, ale jeszcze przed przyjściem wykładowcy uciekłam, żeby znowu wstydu się nie najeść (bo przecież nie umiem). Do końca czerwca muszę zaliczyć dziesięć przedmiotów i prędzej kaktus mi wyrośnie, niż zaliczę chociaż jeden.