01 Gru 2022, Czw 20:52, PID: 863695
Mówienie to też moja zmora. Jeden na jeden jeszcze ujdzie, czasem coś uda się wtrącić, ale i tak nie z każdym, a w grupie (czyli np. ja plus dwie osoby) to już porażka, zazwyczaj zupełnie milczę. Im bardziej mnie rozmówca stresuje, tym większa pustka w głowie. Im swobodniej się przy kimś czuję, tym łatwiej mi coś powiedzieć. A ta swoboda nie zawsze wynika z tego, że kogoś już dobrze znam. Bo zdarzyło mi się kilka razy uciąć pogawędkę z zupełnie obcą osobą, np. w trakcie podróży pociągiem. A i jest parę osób, które znam wiele lat i konieczność porozmawiania z nimi mnie przeraża. Tu chyba ważniejsze jest ogólne wrażenie, jakie ta osoba u mnie wywołuje, jak się przy niej czuję.