04 Maj 2021, Wto 23:09, PID: 841937
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Maj 2021, Wto 23:35 przez Bobek90.)
@Shirohebi
Ten brak umiejętności widoczny był właśnie na tinderze gdzie nie ma języka ciała, patrzenia sobie w oczy. W tamtym roku po namowie terapeutki zrobiłem tymczasowo żeby poćwiczyć, i kompletnie te rozmowy się nie kleiły. To znaczy kleiły, ale to były takie rozmowy o dup*e marynie które wiodły donikąd. Parę razy dziewczyny odpuściły, raz czy dwa ja. Co ciekawe był taka dziewczyna z która pisałem przez tygodnie. Znowu poczucie było że to rozmowy o niczym (o serialach, o pracy, trochę o sobie). Byłem pewien że dziewczyna ma to same odczucie tylko że jest za miła żeby mnie spławić więc sam przestałem pisać. Minęło kilka tygodni i do mnie napisała. Znowu trochę pogadaliśmy, znowu to samo uczucie, temat się skończył, nic nie ciągnęłam dalej, i znowu po kilku tygodniach napisała. Potem była znowu cisza i akurat usunąłem konto bo byłem w wielkim dołku. W tych rozmowach nie było ani grosza erotyzmu, nie wiem czy po prostu lubiła ze mną pogadać czy oczekiwała czegoś innego, pewnie jeśli miałbym zamiar wprowadzić tę znajomość na nowe tory to zaprosiłbym ją na coś, ale again, nie mam w tym żadnego doświadczenia, nawet teoretycznego, więc to byłaby nauka w marszu.
W poprzednich wakacjach kiedy ona zaczęło chodzić z tym gościem - po tym jak zacząłem ją unikać od stycznia i ona to wiedziała - miałem trochę lepszy okres, mniej PC-ta, trochę więcej treningu. Nie że podrywałem, po prostu nie unikałem wzroku dziewczyn, nie chciałem się peszyć i coś tam zagadywałem jak widziałem że patrzyły. W dwóch przypadkach - w supermarkecie i aptece - szczególnie, w tym pierwszym przypadku, nawet doszło do zauroczenia z ich stron. Zaczęło się od kontaktu wzrokowego, całkowicie nieświadomego. Usłyszałem głos tak specyficzny że odruchowo podniosłem wzrok i napotkałem jej wzrok, nawet nie wiedziałem wówczas czy była ładna bo usta i włosy miała zasłonięte, i nie wiem, w takich momentach nawet nie masz pełnej świadomości że patrzysz obcej kobiecie w oczy, to jest odruchowe, nieświadome, w tej krótkiej chwili jedyne co wypełnia twoje myśli to emocje które przekazuje jej wzrok, ich odszyfrowanie. Nie jesteś świadomy nawet twojego własnego wyrazu twarzy ani postawy. Wszystko ogranicza się do tego spojrzenia. Koniec końców okazało się że była bardzo bardzo podobno do dziewczyny w której się zakochałem kilka miesięcy wcześniej. Trwało to z 2 miesiące, nie unikałem jej ani jej wzroku, raz nawet coś tam zagadałem, raz miałem gorszy okres i dostałem nawet lekkiego ataku paniki jak na mnie intensywnie patrzyła (trzęsienie głowy), czułem się nią zauroczony ale generalnie w żadnym momencie nie dawałem do zrozumienia że coś zrobię bo nie czułem się gotowy, ona to zauważyła, po tonie jej głosu czasami jak się żegnaliśmy widać było że czuje się odrzucona i ją to boli, ja czułem się winny i byłem głupi myśląc że wystarczy być super miły do czasu aż będę gotowy. Tak czy siak, po wakacjach przestała tam pracować. Czy czułem ból z powodu tego że nie jestem z nią? Nie. Czy czasami o niej myślałem. Tak. Chyba to jest właśnie różnica między zakochaniem a zauroczeniem.
Natomiast jasne jest że tak jak ty, z powodu tego że byłem zamknięty w pokoju przez wiele lat i wielu rzeczy nie doświadczyłem, wyolbrzymiam te uczucia. Fantazjuje, marze o wspólnej przyszłości, zachowując się... właśnie jak nastolatek które się zakochał i myśli że to ta jedyna. A ja mam świadomość że pod względem charakteru nie mamy wiele wspólnego. Znam faceta z którym na przemian to jest to nie, od maja zeszłego roku. Znam go od 2016, z pracy. To była niechęć praktycznie od pierwszego wejrzenia, nigdy go nie trawiłem, choć oczywiście nikt o tym nie wie, nawet on sam. Chwalipięta. Bajkopisarz. Prostak. Nielojalny. Niedojrzały. Nie jestem głupi, wiem co to znaczy. Wiedziałem od pierwszego dnia. Ale dopóki chemia w mózgu nie wróci do normalnego stanu - bo to w gruncie rzeczy jest zakochanie - zawsze będę minimalizował twarde fakty. Aha, i ostatnio chwile podyskutowaliśmy, to znaczy ja jadłem, ona przyszło z kolegą z biura, i się włączyłem do dyskusji, to okazało się że pod względem politycznym... hmm, znacie pojęcie "cancel culture"? Ten fenomen który np. kończy się usunięcia Apu z Simpsonów bo rzekome stereotypy, rasizm, itd. No właśnie, dziewczyna jest tego chyba gorącą wyznawczynią. Także kolejne pudło pod względem dopasowania. Ale co z tego? Tak to już jest z zakochaniem.
Cytat:A wiesz chociaż w teorii krok po kroku jak sprawić, żeby Twoja obecna "miłość" znalazła się w Twoim łóżku zakładając, że nie odczuwałbyś strachu? Terapia terapią, ale jeżeli nie będziesz miał jakiegoś planu/zarysu co powiedzieć, jak powiedzieć, co zrobić... żeby wprowadzić pierwiastek erotyczny do waszej znajomości, to finalnie nie będziesz się bał pchnąć waszej znajomości do przodu, ale też nie będziesz wiedział jak to zrobić.Pierwiastek erotyczny już jest, jeśli obaj się zaangażowaliśmy emocjonalne patrząc sobie tylko w oczy, żadnej rozmowy, to jednak erotyka podświadomie czy świadomie obecna była. Natomiast masz racje, jeśli wtedy bym uznał że jestem gotowy i chciałbym... to kompletnie nie miałbym pojęcia jak się za to zabrać. Na pewno z dziewczyną której się mocno podobasz jest dużo prościej, ale po prostu improwizowałbym, reagował na jej język ciała żeby ocenić w jaką stronę potoczyć kierunek rozmowy.
Ten brak umiejętności widoczny był właśnie na tinderze gdzie nie ma języka ciała, patrzenia sobie w oczy. W tamtym roku po namowie terapeutki zrobiłem tymczasowo żeby poćwiczyć, i kompletnie te rozmowy się nie kleiły. To znaczy kleiły, ale to były takie rozmowy o dup*e marynie które wiodły donikąd. Parę razy dziewczyny odpuściły, raz czy dwa ja. Co ciekawe był taka dziewczyna z która pisałem przez tygodnie. Znowu poczucie było że to rozmowy o niczym (o serialach, o pracy, trochę o sobie). Byłem pewien że dziewczyna ma to same odczucie tylko że jest za miła żeby mnie spławić więc sam przestałem pisać. Minęło kilka tygodni i do mnie napisała. Znowu trochę pogadaliśmy, znowu to samo uczucie, temat się skończył, nic nie ciągnęłam dalej, i znowu po kilku tygodniach napisała. Potem była znowu cisza i akurat usunąłem konto bo byłem w wielkim dołku. W tych rozmowach nie było ani grosza erotyzmu, nie wiem czy po prostu lubiła ze mną pogadać czy oczekiwała czegoś innego, pewnie jeśli miałbym zamiar wprowadzić tę znajomość na nowe tory to zaprosiłbym ją na coś, ale again, nie mam w tym żadnego doświadczenia, nawet teoretycznego, więc to byłaby nauka w marszu.
Cytat:A czy to nie jest trochę tak, że gdyby nagle pojawiła się inna atrakcyjna dziewczyna, która zaczęła by się Tobą interesować to też byś się w niej zakochał? Z fobikami jest trochę tak, że jesteśmy w pewnym sensie przez innych ignorowani/pomijani/niezauważani a przez to samotni i kiedy nagle ktoś zaczyna na nas zwracać uwagę, to odczuwamy to dużo mocniej niż "normalsy" mające na co dzień mnóstwo przyjaciół.I tak i nie. Dwa razy kiedy się zakochałem to były atrakcyjne dziewczyny które wyraziły mną zainteresowanie na tyle duże że "chodziły" za mną miesiącami. I to chyba jest kluczowy punkt. W obu przypadkach to nie wynikało z poznania danej osoby i zakochanie się w jej charakterze, nawet nie chodziło o samą urodę, tylko fakt tej wytrwałości. W żadnej dziewczynie, nie ważne jak bardzo mi by się nie podobała, która nie była wytrwała się nie zakochałem. I mam na myśli nawet takie które podchodziły, zagadywały. Oczywiście że to wychodzi z fobii i szeroko pojętych kompleksów. Ukrywam swoje "Ja" bo w głębi serca jestem przekonany że gdybym ujawnił drugiej osobie swoje prawdziwe oblicze to mnie odrzuci - że będę niewystarczający - to przekonanie, np. w przypadku drugiej dziewczyny, straciło na sile, zacząłem wierzyć że może mógłbym, i wtedy... dopuściłem możliwość, przestałem jej unikać, jej wzroku, i się zacząłem zakochiwać.
W poprzednich wakacjach kiedy ona zaczęło chodzić z tym gościem - po tym jak zacząłem ją unikać od stycznia i ona to wiedziała - miałem trochę lepszy okres, mniej PC-ta, trochę więcej treningu. Nie że podrywałem, po prostu nie unikałem wzroku dziewczyn, nie chciałem się peszyć i coś tam zagadywałem jak widziałem że patrzyły. W dwóch przypadkach - w supermarkecie i aptece - szczególnie, w tym pierwszym przypadku, nawet doszło do zauroczenia z ich stron. Zaczęło się od kontaktu wzrokowego, całkowicie nieświadomego. Usłyszałem głos tak specyficzny że odruchowo podniosłem wzrok i napotkałem jej wzrok, nawet nie wiedziałem wówczas czy była ładna bo usta i włosy miała zasłonięte, i nie wiem, w takich momentach nawet nie masz pełnej świadomości że patrzysz obcej kobiecie w oczy, to jest odruchowe, nieświadome, w tej krótkiej chwili jedyne co wypełnia twoje myśli to emocje które przekazuje jej wzrok, ich odszyfrowanie. Nie jesteś świadomy nawet twojego własnego wyrazu twarzy ani postawy. Wszystko ogranicza się do tego spojrzenia. Koniec końców okazało się że była bardzo bardzo podobno do dziewczyny w której się zakochałem kilka miesięcy wcześniej. Trwało to z 2 miesiące, nie unikałem jej ani jej wzroku, raz nawet coś tam zagadałem, raz miałem gorszy okres i dostałem nawet lekkiego ataku paniki jak na mnie intensywnie patrzyła (trzęsienie głowy), czułem się nią zauroczony ale generalnie w żadnym momencie nie dawałem do zrozumienia że coś zrobię bo nie czułem się gotowy, ona to zauważyła, po tonie jej głosu czasami jak się żegnaliśmy widać było że czuje się odrzucona i ją to boli, ja czułem się winny i byłem głupi myśląc że wystarczy być super miły do czasu aż będę gotowy. Tak czy siak, po wakacjach przestała tam pracować. Czy czułem ból z powodu tego że nie jestem z nią? Nie. Czy czasami o niej myślałem. Tak. Chyba to jest właśnie różnica między zakochaniem a zauroczeniem.
Natomiast jasne jest że tak jak ty, z powodu tego że byłem zamknięty w pokoju przez wiele lat i wielu rzeczy nie doświadczyłem, wyolbrzymiam te uczucia. Fantazjuje, marze o wspólnej przyszłości, zachowując się... właśnie jak nastolatek które się zakochał i myśli że to ta jedyna. A ja mam świadomość że pod względem charakteru nie mamy wiele wspólnego. Znam faceta z którym na przemian to jest to nie, od maja zeszłego roku. Znam go od 2016, z pracy. To była niechęć praktycznie od pierwszego wejrzenia, nigdy go nie trawiłem, choć oczywiście nikt o tym nie wie, nawet on sam. Chwalipięta. Bajkopisarz. Prostak. Nielojalny. Niedojrzały. Nie jestem głupi, wiem co to znaczy. Wiedziałem od pierwszego dnia. Ale dopóki chemia w mózgu nie wróci do normalnego stanu - bo to w gruncie rzeczy jest zakochanie - zawsze będę minimalizował twarde fakty. Aha, i ostatnio chwile podyskutowaliśmy, to znaczy ja jadłem, ona przyszło z kolegą z biura, i się włączyłem do dyskusji, to okazało się że pod względem politycznym... hmm, znacie pojęcie "cancel culture"? Ten fenomen który np. kończy się usunięcia Apu z Simpsonów bo rzekome stereotypy, rasizm, itd. No właśnie, dziewczyna jest tego chyba gorącą wyznawczynią. Także kolejne pudło pod względem dopasowania. Ale co z tego? Tak to już jest z zakochaniem.