23 Lut 2021, Wto 14:25, PID: 838175
Właśnie taką decyzje o zmianie siebie , podjęliśmy przy rozstaniu. Ja miałem poradzić sobie z natręctwami , ona miała leczyć na terapii swoją zazdrość oraz niską samoocenę. Doszliśmy do wniosku, że nie nadajemy sie do związku z takim pakietem problemów. Ale właśnie jak napisałem mieliśmy spotykać jako przyjaciele i jako, że nie bedziemy szukać sobie nikogo innego to próbować spędzać ze sobą czas itd.
Przez ten cały czas czyli 7 miesięcy od rozstania uczęszczam na psychoterapie gdzie z tym wszystkim walczę , ona też. I po tych 7 miesiącach doszedłem do wniosku, że nie będę miał tych natręctw i analizował tych rzeczy w taki sposób mając je po porstu gdzieś by znów nie czuć się tak winny , a ona poradziła sobie z winieniem mnie o to wszystko, mówie , że mnie nie wini i sama już umie przyznać się do błędów , no i też napisałem jej , że poradzę sobie z ta pornografia, żeby mogła do mnie wrócić. Jesteśmy na tym etapie. Ona powiedziała , że potrzebuje czasu by to przemyśleć poukładać i że nie odrzuca takiej opcji i ją rozważy. Ale właśnie ciągle się boje ,że podejmie taka decyzje , która mnie położy całkowicie mimo tego , ze całe te 7 miesięcy obiecywała , że będziemy się spotykać , że spędzimy znów czas no i , że jeśli poczuje , że jest w stanie być w jakimś związku to wtedy spróbujemy. Dałem jej czas ale ona się przez to nie odzywa a ja się boje tak boje, że przekresli wszystko, nie wiem dlaczego ludzi tak potrafią, jeszcze jak dużo zmieniliśmy dzięki terapii lepiej się rozumiemy , moglibyśmy spróbować tak uważam, tylko sam przecież tego nie zrobie. To wszystko jest tak trudne , że takie banały co piszesz mi nie pomagają bo ja nawet nie widzę jak po czymś takim ja będę w stanie się komuś tak powierzyć czuć do kogoś w zasadzie cokolwiek więcej skoro zaraz ten ktoś i tak wszystko przekreśli. Tak bym chciał by jednak dała nam spróbować przecież po to się rozstaliśmy by poradzić sobie ze sobą . Sama to powiedziała, że chce wyleczyc tą swoją niską samoocenę. A ja uważam , że aktualnie poradziłem sobie z natręctwami tylko , żeby nie zaczęła mnie znów winić bo to może mi je wywołać. Ale już tego nie robi i mówiła , że nie będzie , że zrozumiała dużo na tej swojej terapii. Teraz jest mi na prawde ciężko po całym roku tego piekła co przeżyliśmy oraz po tych 7 miesiącach zapier..olu , zasuwać dalej jeśli mnie jeszcze sobie jakby nigdy nic zostawi. Wtedy właśnie średnio widze perspektywe na cokolwiek. Przecież ustalaliśmy pewne rzeczy , że sobie poradzimy, że będziemy se radzić na tej terapii. Mi też było ciężko ale cały ten czas robiłem to po to byśmy mogli się znów spotykać , żeby dało się to poskładać - jak piszesz sam miałem ku temu mobilizację. Boje się jej decyzji i tego co napisałeś odrzucenia. Bo zbyt ją kochałem zbyt wiele dla mnie znaczyła nie umiem przyjąć , że już się z nią nie zobaczę , że chwile co spędziliśmy razem będą już tylko bólem. To dla osoby na tyle wrażliwej jak ja jest po prostu za trudne.
Przez ten cały czas czyli 7 miesięcy od rozstania uczęszczam na psychoterapie gdzie z tym wszystkim walczę , ona też. I po tych 7 miesiącach doszedłem do wniosku, że nie będę miał tych natręctw i analizował tych rzeczy w taki sposób mając je po porstu gdzieś by znów nie czuć się tak winny , a ona poradziła sobie z winieniem mnie o to wszystko, mówie , że mnie nie wini i sama już umie przyznać się do błędów , no i też napisałem jej , że poradzę sobie z ta pornografia, żeby mogła do mnie wrócić. Jesteśmy na tym etapie. Ona powiedziała , że potrzebuje czasu by to przemyśleć poukładać i że nie odrzuca takiej opcji i ją rozważy. Ale właśnie ciągle się boje ,że podejmie taka decyzje , która mnie położy całkowicie mimo tego , ze całe te 7 miesięcy obiecywała , że będziemy się spotykać , że spędzimy znów czas no i , że jeśli poczuje , że jest w stanie być w jakimś związku to wtedy spróbujemy. Dałem jej czas ale ona się przez to nie odzywa a ja się boje tak boje, że przekresli wszystko, nie wiem dlaczego ludzi tak potrafią, jeszcze jak dużo zmieniliśmy dzięki terapii lepiej się rozumiemy , moglibyśmy spróbować tak uważam, tylko sam przecież tego nie zrobie. To wszystko jest tak trudne , że takie banały co piszesz mi nie pomagają bo ja nawet nie widzę jak po czymś takim ja będę w stanie się komuś tak powierzyć czuć do kogoś w zasadzie cokolwiek więcej skoro zaraz ten ktoś i tak wszystko przekreśli. Tak bym chciał by jednak dała nam spróbować przecież po to się rozstaliśmy by poradzić sobie ze sobą . Sama to powiedziała, że chce wyleczyc tą swoją niską samoocenę. A ja uważam , że aktualnie poradziłem sobie z natręctwami tylko , żeby nie zaczęła mnie znów winić bo to może mi je wywołać. Ale już tego nie robi i mówiła , że nie będzie , że zrozumiała dużo na tej swojej terapii. Teraz jest mi na prawde ciężko po całym roku tego piekła co przeżyliśmy oraz po tych 7 miesiącach zapier..olu , zasuwać dalej jeśli mnie jeszcze sobie jakby nigdy nic zostawi. Wtedy właśnie średnio widze perspektywe na cokolwiek. Przecież ustalaliśmy pewne rzeczy , że sobie poradzimy, że będziemy se radzić na tej terapii. Mi też było ciężko ale cały ten czas robiłem to po to byśmy mogli się znów spotykać , żeby dało się to poskładać - jak piszesz sam miałem ku temu mobilizację. Boje się jej decyzji i tego co napisałeś odrzucenia. Bo zbyt ją kochałem zbyt wiele dla mnie znaczyła nie umiem przyjąć , że już się z nią nie zobaczę , że chwile co spędziliśmy razem będą już tylko bólem. To dla osoby na tyle wrażliwej jak ja jest po prostu za trudne.