31 Lip 2020, Pią 21:11, PID: 825383
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Lip 2020, Pią 21:21 przez Amadea99.)
(31 Lip 2020, Pią 6:02)Żółwik napisał(a): Cześć, @Amadea99!
Akurat w gabinecie psychologa problemy, o których mówisz, nie będą niczym nadzwyczajnym. Ściany tych gabinetów już nie takie rzeczy słyszały.
Niejeden z nas jest nieźle pokręcony i nie we wszystkich aspektach trzeba się "prostować".
Tematem na terapię jest znalezienie tych spraw, które warto i potrafisz zmienić.
Będziesz wiedziała, jak technicznie umówić wizytę u psychologa? Na NFZ potrzebujesz skierowania od lekarza (nie musi być od psychiatry).
Mam skierowanie, ale czy ono jest bezterminowe? Bo dosyć dawno je dostałam, dwa razy nawet mama mnie zapisała, ale z przerażenia w końcu nie szłam.
(31 Lip 2020, Pią 13:37)Enigma23 napisał(a): Fakt, zbyt ogólnikowo. Chodzi mi o akceptację stanów tego typu, że masz gorszy nastrój/dzień, czy akceptacja tego, że możesz mieć fobię społeczną, czy inne zaburzenia lękowe. Oczywiście chodzi o taką zdrową akceptację na zasadzie "no dobra, mam taki problem, ale próbuję coś z nim robić", a nie akceptację typu "tak było, jest więc musi być zawsze, no trudno". Może to trochę nietrafione, bo u Ciebie dochodzą myśli o których napisałaś, a jedno wiąże się z drugim zapewne, dlatego specjalista nakierowałby Cię lepiej. No samonakręcanie z tą wizytą u psychologa, chyba każdy kto rozpoczynał "formalną" terapię przez to przechodził. Wyobrażał sobie jak to źle będzie i w ogóle, a ja ciągle przerabiam to co nazwałem "samonakręcaniem" w większości sfer życia. Jako osoba z zaburzeniami lękowymi, jeśli tylko przede mną pojawia się nieznana, lub w moim odczuciu niekomfortowa dla mnie sytuacja to ciągle rozmyślam o tym jak będzie, jak się zachowywać itp. Efekt jest taki, że albo szukam sposobu na wykręcenie się z sytuacji albo odczuwam jeszcze większy stres właśnie przez rozmyślanie nad negatywami sytuacji, np. że jak pójdę do kogoś w gości to zrobię z siebie głupka, nie będę miał o czym mówić i wyjdę na gbura siedząc cicho albo nawet, że ktoś dostrzeże mój stres. To ostatnie to już można nazwać "lęk przed lękiem", powstaje wtedy kiedy długo nic się nie robi ze swoim problemem ale pracuję nad sobą, a terapia pozwoliła mi spojrzeć szerzej na sprawę i dzięki terapeutce pozbyć się trochę myślenia, że jestem sam.
No to ja też mam to samonakręcanie się we wszystkich sferach życia, nawet gdy muszę zadzwonić do urzędu... Sama na pewno tego nie pokonam, ale muszę jakoś te odruchy oszukać, żeby się w końcu zdecydować na pójście do psychologa