10 Cze 2020, Śro 13:24, PID: 822730
Bloki w terapii to chyba norma bo nie jest to zazwyczaj praca łatwa i przyjemna i to też świadczy, że terapia w jakimś sensie działa, coś się dzieje, doszłaś z jednego miejsca do innego gdzie dotykasz właśnie tego muru. Trochę znam ten problem z autopsji i jest tu kluczowy raz, że terapeuta (ale tutaj z tego co piszesz nie masz obiekcji?) no i dwa - Ty, Twoje zaangażowanie w terapię i zawierzenie do współpracy no bo terapeuta musi jednak mieć na czym pracować.
Ja w sumie w sferze dzielenia się emocjami niby nie miałam problemu, wręcz miałam kompulsywną potrzebę żeby to robić chociaż był to właśnie często chaos i nieumiejętność określenia tego co się czuję, a w sumie terapia po części ma w tym pomóc - nauczyć się rozpoznawać emocje i wyrażać je, nigdzie indziej nie mamy takich komfortowych warunków na to jak w gabinecie terapeuty. Można mu przecież w sumie powiedzieć wszystko a on przyjmie to "na klatę" i jeszcze nam (za założenia) pomoże, a jednocześnie nie musimy "oglądać" się na jego uczucia, powinien być dla nas białą kartą. Dla mnie to była sytuacja idealna i bardzo sobie ceniłam relację terapeutyczną za to wszystko czego nie była mi w stanie dać żadna inna relacja, chociaż też miałam w niej problemy, m.in. z tymi uczuciami właśnie.
To co pokazała mi moja terapeutka (za którą tęsknię mocno) to mała wizualizacja - żeby skorzystać z terapii trzeba zrobić ten skok wiary i "odbezpieczyć się", nie stawać tylko jedną nogą, którą możemy w każdej chwili zabrać - trzeba mocno i zdecydowanie zeskoczyć całym sobą, obiema nogami, bo tylko wtedy ma to jakiś sens. Mi ta wizualizacja pomogła w tym otwarciu i zrozumieniu, że niestety odpowiedzialność spoczywa na mnie, terapeutka była tam tylko po to żeby mnie podprowadzić i ewentualnie złapać w trakcie upadku albo podnieść jak już upadłam. I potem nauczyć mnie robienia tego samego dla siebie samej, co jest najtrudniejsze po dziś dzień, ale też konieczne.
Generalnie ja ostatnio zainteresowałam się tematem Childhood Emotional Neglect i dużo rzeczy z tego znajduję w sobie i przyglądam się wszystkiemu pod tym kątem, podobno można odwrócić z powodzeniem tego skutki, nauczyć się emocji na nowo a emocje to życie. Zawsze możesz poczytać o tym albo wspomnieć swojemu terapeucie, ogólnie to co ja bym radziła to zawsze mówić wszystko terapeucie, jeśli jest profesjonalistą to sobie z tym poradzi albo po prostu odeśle do kogoś innego, kto to zrobi.
Ja w sumie w sferze dzielenia się emocjami niby nie miałam problemu, wręcz miałam kompulsywną potrzebę żeby to robić chociaż był to właśnie często chaos i nieumiejętność określenia tego co się czuję, a w sumie terapia po części ma w tym pomóc - nauczyć się rozpoznawać emocje i wyrażać je, nigdzie indziej nie mamy takich komfortowych warunków na to jak w gabinecie terapeuty. Można mu przecież w sumie powiedzieć wszystko a on przyjmie to "na klatę" i jeszcze nam (za założenia) pomoże, a jednocześnie nie musimy "oglądać" się na jego uczucia, powinien być dla nas białą kartą. Dla mnie to była sytuacja idealna i bardzo sobie ceniłam relację terapeutyczną za to wszystko czego nie była mi w stanie dać żadna inna relacja, chociaż też miałam w niej problemy, m.in. z tymi uczuciami właśnie.
To co pokazała mi moja terapeutka (za którą tęsknię mocno) to mała wizualizacja - żeby skorzystać z terapii trzeba zrobić ten skok wiary i "odbezpieczyć się", nie stawać tylko jedną nogą, którą możemy w każdej chwili zabrać - trzeba mocno i zdecydowanie zeskoczyć całym sobą, obiema nogami, bo tylko wtedy ma to jakiś sens. Mi ta wizualizacja pomogła w tym otwarciu i zrozumieniu, że niestety odpowiedzialność spoczywa na mnie, terapeutka była tam tylko po to żeby mnie podprowadzić i ewentualnie złapać w trakcie upadku albo podnieść jak już upadłam. I potem nauczyć mnie robienia tego samego dla siebie samej, co jest najtrudniejsze po dziś dzień, ale też konieczne.
Generalnie ja ostatnio zainteresowałam się tematem Childhood Emotional Neglect i dużo rzeczy z tego znajduję w sobie i przyglądam się wszystkiemu pod tym kątem, podobno można odwrócić z powodzeniem tego skutki, nauczyć się emocji na nowo a emocje to życie. Zawsze możesz poczytać o tym albo wspomnieć swojemu terapeucie, ogólnie to co ja bym radziła to zawsze mówić wszystko terapeucie, jeśli jest profesjonalistą to sobie z tym poradzi albo po prostu odeśle do kogoś innego, kto to zrobi.