27 Gru 2020, Nie 13:19, PID: 834020
(27 Gru 2020, Nie 11:01)inwaf napisał(a): Ponadto, skoro kobiet jest więcej, to logicznym jest, że o ten odsetek też częściej będą się rozstawać i częściej kogoś szukać. To taka moja luźna dedukcja, bo chciałem wspomnieć o czymś zgoła odmiennym...Dość luźna ta dedukcja
(27 Gru 2020, Nie 11:01)inwaf napisał(a): Stosunek ilości przedstawicieli danej płci jest skorelowane z wielkością aglomeracji.Zgadza się, ale też na podstawie oczywiście nieidealnych danych GUSu, mogę powiedzieć, że biorąc tylko miasta(małe i duże) dopiero w latach 30-40 się zrównuje ilość mężczyzn i kobiet(różnica rzędu 0,2%), i dopiero po 40 jest więcej kobiet.
W przypadku największych miast(wziąłem pod uwagę Kraków, Wrocław, Warszawę, Poznań, Łódź, więcej mi się klikać nie chciało ), to ciekawy jest skok:
przedział 0-15 = mniej więcej 5% więcej mężczyzn
przedział 15-24 = ok. 3% więcej mężczyzn
przedział 25-29 = 7,9% więcej kobiet
przedział 30-34 = 11,5% więcej kobiet
później spada, i znów po 60, kobiety zaczynają mocno dominować np. 25% czy później nawet 70% więcej kobiet
może to być to, że po studiach ludzie zaczynają się bardziej meldować itp.
(27 Gru 2020, Nie 11:01)inwaf napisał(a): Oglądałem jakiś czas temu wykład jakiegoś psychologa i postawił on zgoła odmienną tezę, którą uczestnicy również potwierdzili - w bardzo dużych miastach kobiet poszukujących partnera jest wręcz kilkukrotnie więcej niż mężczyzn szukających partnerki.No wydaje mi się to mocno przesadzonym współczynnikiem, ale zapewne kobiet jest więcej.
Oczywiście nie da się tak na szybko wszystkich danych przeanalizować, i migracje itp. mają jakieś znaczenie, ale podchodząc czysto demograficznie do związków rzeczywiście jako kobieta najlepiej żyć na wsi i/lub mniejszym mieście, a jako facet w dużym mieście.
Czuje się taki uprzywilejowany Jeszcze się tylko ogarnę społecznie i bójcie się kobiety