23 Paź 2020, Pią 12:16, PID: 830671
Myślę, że z związku z tym, że masz poczucie, że TWDZ pomogła i czując pewną wdzięczność i lojalność, trudno Ci przyznać, że może być szkodliwa
Otóż nieprawda- ja bardzo chętnie poznam argumenty przemawiające za szkodliwością tej metody. Problem polega na tym, że nie potrafiłeś takich przedstawić- ani cytując naukowe źródła, ani te pochodzące z własnych przemyśleń.
Argument, że to może być szkodliwe dlatego, że ktoś traktuje ten koncept dosłownie przemilczę, bo jest dla mnie absurdalny.
To, że podstawowym założeniem metody jest odkrywanie nieuświadomionych krzywd- owszem, jeśli ktoś idzie z takim założeniem na terapię, albo co gorsza takie założenie ma terapeuta- i za pomocą jakichś voodoo technik dochadzą razem z kilentem do "ukrytych" prawd, a następnie mszczą się za to na rodzicach w sądzie- owszem, zgadzam się, że to może być szkodliwe. Ja nigdy nie pomyślałem, że takie jest podstawowe założenie terapii (swoją drogą- także nie potrafiłeś udowodnić, że tak naprawdę jest, poza podaniem jednego naukowego artykułu, z którego nie chciałeś zacytować odpowiedniego fragmentu, więc mam prawo powątpiewać, że rzezcywisćie on o tym traktował).
(Zupełnie na marginesie- czy mogę przypuszczać, że doznałem krzywdy, której nie jestem świadomy? Tak, wydaje mi się, że mam prawo tak przypuszczać. Otóż mój ojciec był alkoholikiem także przed tym, jak ukończyłem 4 rok życia, czyli od kiedy mniej więcej pamiętam rzeczy z dzieciństwa. Więc myślę, że jakaś krzywda działa mi się także wtedy. Czy jest moim celem dotarcie do tych prawd i zemszczenie się za to na rodzicach? Absolutnie nie i zupełnie nie o to tu chodzi).
Tak czy inaczej- jeśli dotrzesz jednak do tych krytycznych materiałów, to podeślij je, ja jestem otwarty, żeby poznać bardziej krytykę, bądź potencjalną szkodliwość metody.
Podobnie chętnie poznam co takiego szkodliwego, bądź nieetycznego zrobił Bradshaw. Bo tego też nie ujawniłeś. Czy celowo wprowadzał klientów w błąd? Czy unikał naukowego przebadania metody pomimo usilnych próśb środowiska? Jedyny konkret, który przedstawiłeś, to to, że się dorobił fortuny- tak jakby wszyscy psychologowie z "naukowych" nutrów pracowali charytatywnie... Naprawdę chętnie dowiem się co takiego zrobił. I piszę to bez uszczypliwości, bo o ile przyznaję się, że w znaczny sposób zmienił moje życie, to nie znaczy to, że muszę przyjmować bezkrytycznie wszystko to, co zrobił.
"Odnajduję nieporównywalnie więcej sensu w tym, by kierować się wiedzą i zaczynać od metod najlepiej sprawdzonych i kończyć na tych wątpliwych"
Ale przecież dokładnie taka była droga moja i Enigmy- zaczęliśmy od CBT, która okazała się w naszym przypadku nieefektywna, dlatego poszukiwaliśmy innych metod. Ja z własnego doświadczenia mogę napisać, że niektóre elementy CBT były dla mnie absurdalne (jak wspomniane wcześniej wypisywanie "za" i "przeciw" negatywnych myśli), inne uwłaczające mojej godności (jak np. "wytykanie" przez terapeutę moich błędów poznawczych).
Ale myślę, że nikt z nas nie chce tutaj nikogo zniechęcać do CBT- pomimo tego, że akurat ze znalezieniem krytycznych materiałów na temat CBT- także naukowych- nie ma najmniejszego problemu.
Więc jeśli komuś pomaga CBT lub jakikolwiek inny "naukowy" nurt (swoją drogą- jakie są te naukowo przebadane i rekomendowane terapie poza CBT także się nie dowiedziałem pomimo kilkukrotnego powtórzenia pytania), absolutnie jestem za tym, żeby z tego korzystał!
Otóż nieprawda- ja bardzo chętnie poznam argumenty przemawiające za szkodliwością tej metody. Problem polega na tym, że nie potrafiłeś takich przedstawić- ani cytując naukowe źródła, ani te pochodzące z własnych przemyśleń.
Argument, że to może być szkodliwe dlatego, że ktoś traktuje ten koncept dosłownie przemilczę, bo jest dla mnie absurdalny.
To, że podstawowym założeniem metody jest odkrywanie nieuświadomionych krzywd- owszem, jeśli ktoś idzie z takim założeniem na terapię, albo co gorsza takie założenie ma terapeuta- i za pomocą jakichś voodoo technik dochadzą razem z kilentem do "ukrytych" prawd, a następnie mszczą się za to na rodzicach w sądzie- owszem, zgadzam się, że to może być szkodliwe. Ja nigdy nie pomyślałem, że takie jest podstawowe założenie terapii (swoją drogą- także nie potrafiłeś udowodnić, że tak naprawdę jest, poza podaniem jednego naukowego artykułu, z którego nie chciałeś zacytować odpowiedniego fragmentu, więc mam prawo powątpiewać, że rzezcywisćie on o tym traktował).
(Zupełnie na marginesie- czy mogę przypuszczać, że doznałem krzywdy, której nie jestem świadomy? Tak, wydaje mi się, że mam prawo tak przypuszczać. Otóż mój ojciec był alkoholikiem także przed tym, jak ukończyłem 4 rok życia, czyli od kiedy mniej więcej pamiętam rzeczy z dzieciństwa. Więc myślę, że jakaś krzywda działa mi się także wtedy. Czy jest moim celem dotarcie do tych prawd i zemszczenie się za to na rodzicach? Absolutnie nie i zupełnie nie o to tu chodzi).
Tak czy inaczej- jeśli dotrzesz jednak do tych krytycznych materiałów, to podeślij je, ja jestem otwarty, żeby poznać bardziej krytykę, bądź potencjalną szkodliwość metody.
Podobnie chętnie poznam co takiego szkodliwego, bądź nieetycznego zrobił Bradshaw. Bo tego też nie ujawniłeś. Czy celowo wprowadzał klientów w błąd? Czy unikał naukowego przebadania metody pomimo usilnych próśb środowiska? Jedyny konkret, który przedstawiłeś, to to, że się dorobił fortuny- tak jakby wszyscy psychologowie z "naukowych" nutrów pracowali charytatywnie... Naprawdę chętnie dowiem się co takiego zrobił. I piszę to bez uszczypliwości, bo o ile przyznaję się, że w znaczny sposób zmienił moje życie, to nie znaczy to, że muszę przyjmować bezkrytycznie wszystko to, co zrobił.
"Odnajduję nieporównywalnie więcej sensu w tym, by kierować się wiedzą i zaczynać od metod najlepiej sprawdzonych i kończyć na tych wątpliwych"
Ale przecież dokładnie taka była droga moja i Enigmy- zaczęliśmy od CBT, która okazała się w naszym przypadku nieefektywna, dlatego poszukiwaliśmy innych metod. Ja z własnego doświadczenia mogę napisać, że niektóre elementy CBT były dla mnie absurdalne (jak wspomniane wcześniej wypisywanie "za" i "przeciw" negatywnych myśli), inne uwłaczające mojej godności (jak np. "wytykanie" przez terapeutę moich błędów poznawczych).
Ale myślę, że nikt z nas nie chce tutaj nikogo zniechęcać do CBT- pomimo tego, że akurat ze znalezieniem krytycznych materiałów na temat CBT- także naukowych- nie ma najmniejszego problemu.
Więc jeśli komuś pomaga CBT lub jakikolwiek inny "naukowy" nurt (swoją drogą- jakie są te naukowo przebadane i rekomendowane terapie poza CBT także się nie dowiedziałem pomimo kilkukrotnego powtórzenia pytania), absolutnie jestem za tym, żeby z tego korzystał!