20 Paź 2020, Wto 10:02, PID: 830492
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Paź 2020, Wto 10:07 przez Enigma23.)
(19 Paź 2020, Pon 11:17)gosc123 napisał(a): Intuicyjnie czuję, że praca z "wewnętrznym dzieckiem" to klucz do rozwiązania lęków i fobii społecznej. Zresztą nie tylko tego, ale innych problemów- jak np. braku asertwności, depresji, odrzucenia itp.Dokładnie o dojście do źródła tutaj chodzi. Moja terapeutka powiedziała na jednej z pierwszych sesji "żeby walczyć, trzeba wiedzieć z czym", a wg mnie wiele osób jest w stosunku do siebie zbyt krytycznych, zbyt lojalnych własnej rodzinie, jeśli krzywda nie jest widoczna gołym okiem, jak np. przemoc fizyczna czy alkoholizm w takim stopniu, że nie ma dnia kiedy opiekunowie byliby trzeźwi to często sami mówimy sobie, że nie było aż tak źle itp.Odczuwamy wstyd, a jednak wielu z nas gdyby zobaczyło obce dziecko traktowane w taki sam sposób jak my to nie spodobałoby się to nam i zasmuciło. Ta terapia pozwala spojrzeć na siebie jako dziecko z góry i to pomaga przełamać ten problem. Dodatkowo często mówi się ludziom z zaburzeniami żeby zostawili przeszłość i to też jest błąd, nie mówię, że zawsze ale jednak, dojście do źródła, zatopienie się w tych pierwotnych emocjach, medytowanie nad nimi i ich przyczynami i zaakceptowanie ich wielu ludziom pomogło, w tym mnie, chociaż też jeszcze daleka droga przede mną.
Mam wrażenie, że o ile praca kognitywna pozwala "radzić sobie" z emocjami, to praca z wewnętrznym dzieckiem pozwala na głębsze uwolnienie emocjonalne, czyli dojście do źródła problemu. O tym, że uzdrowienie wewnętrznego dziecka to sprawa kluczowa mówił też np. Steve Hayes, czyli guru ACT.
Osobiście jakiś czas temu wykonywałem ćwiczenia związane z pracą z wewnętrznym dzieckiem- np. polegające na uwolnieniu smutku z powodu krzywdy, której doznałem w dzieciństwie. Za każdym razem po tych ćwiczeniach opanowywało mnie poczucie ogromnego spokoju- stanu, do którego chciałbym dojść docelowo na co dzień.
W chwilach lęku czasami wyobrażam sobie także, że boi się moje "wewnętrzne dziecko", a ja z pozycji dorosłego je przytulam i pocieszam- to również zazwyczaj pomaga
Niestety moja praca w tym aspekcie nie była systematyczna i konsekwentna i w związku z tym nie przyniosła ogromnych efektów. Duży temat, który mam do przerobienia to stłamszony, zamrożony gniew, którego mam mnóstwo w sobie. Niestety może to być trudne, ze względu na to, że potrzeba do tego odpowiednich warunków.
Tak, czy inaczej zamierzam teraz bardziej aktywnie podziałać w tym temacie, może opiszę później efekty. A autorce tematu dziękuję za podesłanie filmików- są dla mnie super pomocne
Polecam się zapoznać z książkami Johna Bradshawa takimi jak "powrót do swego wewnętrznego domu", "zrozumieć rodzinę" i "toksyczny wstyd", omawia w nich szczegółowo te kwestie.
P.S. Autorką jest autor