16 Paź 2019, Śro 12:43, PID: 807922
"Parzył kawę...". Wsiadłbym w pociąg. Dojechał do wielkiego miasta. Łaziłbym tam pewnie teraz nadrabiając ciekawość, zaglądając w każdy zaułek, do każdego sklepu. Poogladać? To już sporo. Ale przecież się nie lękam, więc co robię? Zaczepiam ludzi. Pytam, pytam, pytam. "Dlaczego założyłaś ten płaszcz?", "Panie, a dużo Panu Panie to cacko pali? A przeglądzik jest, proszę ja Pana?!", "A do czego to służy? Nie, nie domyślę się, pokaż mi". Może lepiej mieć jednak jakieś ograniczenia? Wygłodniały bym tych biednych ludzi napastował... Lepiej po mału.
Tak poważniej, to nie wiem, do czego bym doszedł, co robił i w co celował. Teraz wszystko jest powykrzywiane i dostosowane do lęku. To jest takie smutne, że przez blokady nie jesteśmy w stanie nawet poznać w pełni naszego potencjału i tego, w czym byśmy sie dobrze czuli.
Wszelkie gdybania lubię zakańczać w ten sposób: "Gdybym był inny, gdybym podjął choć jedną decyzję inaczej, to może by mnie już tu nie było? Jestem. Lezę dalej".
Tak poważniej, to nie wiem, do czego bym doszedł, co robił i w co celował. Teraz wszystko jest powykrzywiane i dostosowane do lęku. To jest takie smutne, że przez blokady nie jesteśmy w stanie nawet poznać w pełni naszego potencjału i tego, w czym byśmy sie dobrze czuli.
Wszelkie gdybania lubię zakańczać w ten sposób: "Gdybym był inny, gdybym podjął choć jedną decyzję inaczej, to może by mnie już tu nie było? Jestem. Lezę dalej".