30 Kwi 2019, Wto 16:35, PID: 790609
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Kwi 2019, Wto 16:41 przez Pan Foka.)
Znaczyyy się tak jest i będzie, bo sztywny podział ról społecznych potrzebny był w czasach bardziej wymagających, kiedy rzeczywiście trzeba było starać się o przeżycie i niezbędne były specjalizacje i klasy postaci (barbarian male i kitchen female). Po drugiej wojnie światowej otrzymaliśmy programy socjalne, swobodny dostęp do pożywienia, łatwość zatrudnienia, etc. - trochę trudno od zwolenników "sztywniactwa płciowego" zdobyć argumenty przemawiające za dalszym utrzymywaniem takiego stanu, same frazesy o "prawdziwości", coś jak bitwy blokowiskowych raperów o to, które osiedle jest bardziej prawdziwe (?). I choć producenci produktów i usług oraz reklamodawcy chcieliby całkowicie zunifikowanego klienta, różnice nadal będą nas pociągać, bo raczej jeszcze długo nie wzniesiemy się ponad biologię. Stereotypowo babska baba i stereotypowo męski chłop to tak samo śmieszne strony tego samego medalu, co stereotypowa feministka przebrana za faceta albo zniewieściały facet za babę.
To coś jak z tymi uchodźcami nieszczęsnymi, byliśmy w XX wieku społeczeństwem dość zunifikowanym i weź teraz wpuść paru Ukraińców albo Arabów i od razu sensacja (mam na myśli "nudne" kraje jak nasz, a nie raje socjalne ratujące demografię i otrzymujące w podzięce bomby i kosy w brzuch za imperialistyczną przeszłość).
Albo jak komu wygodnie - moja babcia ciągle jęczy, że teraz nie ma prawdziwcyh chłopów, co to wszystko naprawią i sami dom zbudują, ale jak zasugerować, że prawdziwa baba powinna gotować nam obiad i przynosić schłodzone piwo, to oburzenie. Zapytasz kogoś, co to jest ta mityczna "prawdziwa baba", to z reguły wskażą ci gwiazdeczki lat 50-60-ych, które z życiem przeciętnego Kowalskiego miały tyle wspólnego, co ja z baletem. Opcja druga - z rozrzewnieniem wspomni czasy, gdy baby gotowały i orały pole z chomątem na szyi, ale w sumie po co mi dziś taka baba? Ktoś inny zdefiniuje prawdziwość baby jako inteligentki z dobrego domu - czemu ten promil bab ma definiować prawdziwość zdecydowanej reszty bab? ZOSTAWCIE BABY I CHŁOPÓW W SPOKOOOOOJUUUUUUU, PRAWDZIWY JEST TYLKO BÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓL
To coś jak z tymi uchodźcami nieszczęsnymi, byliśmy w XX wieku społeczeństwem dość zunifikowanym i weź teraz wpuść paru Ukraińców albo Arabów i od razu sensacja (mam na myśli "nudne" kraje jak nasz, a nie raje socjalne ratujące demografię i otrzymujące w podzięce bomby i kosy w brzuch za imperialistyczną przeszłość).
Albo jak komu wygodnie - moja babcia ciągle jęczy, że teraz nie ma prawdziwcyh chłopów, co to wszystko naprawią i sami dom zbudują, ale jak zasugerować, że prawdziwa baba powinna gotować nam obiad i przynosić schłodzone piwo, to oburzenie. Zapytasz kogoś, co to jest ta mityczna "prawdziwa baba", to z reguły wskażą ci gwiazdeczki lat 50-60-ych, które z życiem przeciętnego Kowalskiego miały tyle wspólnego, co ja z baletem. Opcja druga - z rozrzewnieniem wspomni czasy, gdy baby gotowały i orały pole z chomątem na szyi, ale w sumie po co mi dziś taka baba? Ktoś inny zdefiniuje prawdziwość baby jako inteligentki z dobrego domu - czemu ten promil bab ma definiować prawdziwość zdecydowanej reszty bab? ZOSTAWCIE BABY I CHŁOPÓW W SPOKOOOOOJUUUUUUU, PRAWDZIWY JEST TYLKO BÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓL