26 Mar 2019, Wto 5:22, PID: 786886
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Mar 2019, Wto 5:59 przez Acj.)
Czasem łudzę się, że do poprawy obecnego stanu rzeczy i odepchnięcia zbędnych myśli potrzebna jest tylko osoba, co to by "zdefiniowała mnie". Osoba dla której chciałbym się zmienic i co to by sprawiała, ze mimo ogromnej niechęci siłę bym odnalazł. Osoba, co to by wskazała, że istnieją jeszcze inne kolory prócz czerni i bieli. Osoba, co to by tą skałę ruszyla. Tylko po co by miał ktokolwiek się tak trudzić?
Parę razy z kumplem gadałem o moich problemach i za każdym razem usłyszałem "ogarnij się" i on już przywykł do mojego pesymizmu. Znaczy się, sporo udaję chłopaka w miarę pogodnego, ale wewnętrznie to mnie wykańcza często. Często się uśmiecham, gdy wewnątrz do śmiechu mi nie jest.
Ostatnio jednak przestałem nieco tak bardzo skupiać swoje myśli na sobie, bo praca całkowicie mnie absorbuje.
Powien tylko tyle, że samobójstwo to nie jest rozwiązanie, bo odcinasz się od potencjalnego szczęścia. Ja nadal mam nadzieję, że życie moje się zmieni i w końcu i ja zaznać trochę szczęścia będę mógł, a nie żył wyłącznie szczęściem innych.
Pozdrawiam.
Parę razy z kumplem gadałem o moich problemach i za każdym razem usłyszałem "ogarnij się" i on już przywykł do mojego pesymizmu. Znaczy się, sporo udaję chłopaka w miarę pogodnego, ale wewnętrznie to mnie wykańcza często. Często się uśmiecham, gdy wewnątrz do śmiechu mi nie jest.
Ostatnio jednak przestałem nieco tak bardzo skupiać swoje myśli na sobie, bo praca całkowicie mnie absorbuje.
Powien tylko tyle, że samobójstwo to nie jest rozwiązanie, bo odcinasz się od potencjalnego szczęścia. Ja nadal mam nadzieję, że życie moje się zmieni i w końcu i ja zaznać trochę szczęścia będę mógł, a nie żył wyłącznie szczęściem innych.
Pozdrawiam.